Stawką jest pas organizacji w wadze średniej. 30-letni Sylvester, twardy mężczyzna z Greifswaldu, zdobył go niespełna dwa lata temu, wygrywając w tej samej hali Jahnsportforum, z pochodzącym z Dominikany Giovannim Lorenzo.
Sylvester nie ma za sobą sukcesów w amatorskim boksie. Na zawodowych ringach też długo walczył o uznanie. W swym debiucie został znokautowany już w pierwszym starciu przez Jurija Zajcewa i chyba sam wtedy nie wierzył, że kiedyś będzie mistrzem świata.
Ale uparcie i powoli piął się w hierarchii najlepszych pięściarzy. Najpierw przyszło mistrzostwo Niemiec, później tytuł mistrza Europy i pas mistrza WBO.
Walka z Danielem Geale'em będzie dla niego czwartą obroną tytułu i prawdopodobnie najtrudniejszą. Pół roku młodszy od niego Australijczyk przegrał do tej pory tylko raz – ze swoim rodakiem Anthonym Mundine'em – i była to porażka niejednogłośna. A ostatnie zwycięstwo nad byłym mistrzem świata Rosjaninem Romanem Karmazinem przez techniczny nokaut w 12. starciu potwierdza tylko jego spore możliwości.
Australijczyk w odróżnieniu od Sylvestra był dobrym amatorem. W 2002 roku wygrał mistrzostwa Wspólnoty Brytyjskiej w Manchesterze, a dwa lata wcześniej wziął udział w igrzyskach olimpijskich w Sydney. Sukcesu jednak nie odniósł. Odpadł już w pierwszej rundzie, przegrywając z Włochem Leonardem Bundu.