Wprawa Kingi Baranowskiej
na Makalu
na zdjęciach
Poprzedniego dnia, w piątek 27 maja, zawiadomiła z obozu IV (7500 m), że w nocy wyrusza na szczyt ze swym partnerem wspinaczkowym, Amerykaninem Fabrizio Zangrillim. Poza nimi na stokach ośmiotysięcznika nie było nikogo. Inne wyprawy zakończyły już działalność.
- Zostaliśmy sam na sam z Górą. To niesamowite uczucie. Musisz być całkowicie samodzielny i samowystarczalny – powiedziała przez telefon Kinga. – Wyszliśmy o północy. Szliśmy w bardzo głębokim śniegu. Strasznie wiało.
Obydwoje nie używali tlenu z butli. Zangrilli słabł.
- Fabrizio jest wysoki i wziął na siebie główny wysiłek torowania drogi. Na wys. 8000 m zawróciliśmy w śnieżycy. Czułam się dobrze, ale Fabrizio, który jest bardzo doświadczonym himalaistą uważał, że gdybym poszła dalej sama do góry, to bym nie zdołała wrócić w tych warunkach.