Reklama
Rozwiń

Pływaczka Federica Pellegrini gwiazdą włoskich mediów

Federica Pellegrini obroniła w Szanghaju dwa tytuły mistrzyni świata, ale nie dlatego mówią o niej całe Włochy

Aktualizacja: 02.08.2011 05:20 Publikacja: 01.08.2011 22:15

Federica Pellegrini zamieniła Włochy w rozplotkowany magiel

Federica Pellegrini zamieniła Włochy w rozplotkowany magiel

Foto: AP

Media obie wiktorie nagłośniły należycie, ale jeszcze więcej miejsca poświęciły kronice wypadków miłosnych we włoskiej kadrze pływackiej z "Fede" w roli głównej, przy czym każdy dzień przynosił nowe rewelacje.

Pisały o tym najpoważniejsze włoskie media – od "Corriere della Sera" poprzez "La Stampa" po "Gazzetta dello Sport". W Italii jest dziś jak w rozplotkowanym maglu.

Żeby dobrze zrozumieć dynamikę wydarzeń, skalę emocji, poznać dramatis personae, trzeba się cofnąć w czasie o pięć lat, gdy zakochali się w sobie francuska pływacka gwiazda Laure Manaudou i włoski specjalista od stylu zmiennego Luca Marin.

Laure, by być z ukochanym, porzuciła Francję, swego trenera Philippe'a Lucasa i przeprowadziła się do Włoch. Półtora roku później sportowy romans, o którym mówiono i pisano bez przerwy po obu stronach Alp, zakończył się dramatycznym zerwaniem podczas mistrzostw Europy w Debreczynie.

Laure na pływalni rzuciła w Lucę pierścionkiem, ale trafiła w jego przyjaciela, Filippo Magniniego (dwukrotny mistrz świata na 100 m kraulem). Magnini, który na zgrupowaniach i zawodach dzielił zawsze pokój z Marinem, próbował być gołąbkiem pokoju między skłóconą śmiertelnie parą, ale nic nie wskórał.

Na początku 2008 roku Marin znalazł ukojenie w ramionach Federiki Pellegrini, wówczas wicemistrzyni olimpijskiej z Aten (200 m kraulem) i rywalki Manaudou. Para zamieszkała razem w Wenecji, a Marin, przedtem nazywany "panem Manaudou", został "panem Pellegrini". W styczniu tego roku wyjechali razem trenować do Paryża, bo, jak złośliwie pisały gazety, "Fede" oprócz  chłopaka przejęła po Manaudou również trenera Lucasa.

Bomba wybuchła 24 lipca. "Fede" zdobyła w Szanghaju pierwsze złoto, a równocześnie poinformowała na swoim blogu, że związek z Marinem dobiegł końca.

Z Szanghaju dowiedzieliśmy się też, że Pellegrini wdała się w romans z najbliższym przyjacielem Marina – Magninim, kapitanem włoskiej drużyny. Luca miał ich złapać in flagranti. "Fede" i Magnini zaprzeczają, ale coraz słabiej.

Partnerka Magniniego w Pesaro jest załamana, a Marin z rozpaczy w Szanghaju schudł 6 kg i ostatniej niedzieli po raz pierwszy od siedmiu lat nie zakwalifikował się do finału ważnej imprezy na 400 m stylem zmiennym. Osiągnął zaledwie 18. czas w eliminacjach. Wszystko przez złamane serce.

Tak dobiegł końca romans, który był również jednym z symboli tegorocznych obchodów 150. rocznicy zjednoczenia Włoch. Luca pochodzi bowiem z Sycylii, a Federica z Mirano pod Wenecją.

Jak obliczono, sportowy sukces i romans w Szanghaju były mieszanką piorunującą, dzięki której teraz aż 95 procent Włochów świetnie rozpoznaje Federicę Pellegrini. Przed mistrzostwami zarabiała za kontraktach reklamowych (m.in. Armani, kolos energetyczny Enel, Misuno, biszkopty Pavesini) 2 mln euro rocznie. Teraz jest warta co najmniej dwa razy tyle. "Fede" mówi jednak, że o zarabianiu prawdziwych pieniędzy pomyśli dopiero po igrzyskach w Londynie.

Pellegrini urodziła się w 1988 roku w bardzo udanym małżeństwie. Tata Roberto (uprawiał spadochroniarstwo) jest barmanem, obecnie w jednym z najdroższych weneckich hoteli Palazzo Gritti. Mama do dziś pracuje jako sekretarka w weneckim centrum pływackim. To ona wrzuciła Federicę po raz pierwszy do basenu, gdy dziewczynka nie miała trzech lat. Gdy miała siedem lat, było jasne, że zrobi pływacką karierę.

Podczas igrzysk w Atenach (2004) została najmłodszą włoską medalistką olimpijską (srebro), a w cztery lata później w Pekinie pierwszą w historii włoską złotą medalistką w pływaniu.

Gdy w roku 2009 w Rzymie zdobyła dwa tytuły mistrzyni świata, nazwano ją "kobietą bioniczną". Być może pomogły reklamy, w których pozowała z ciałem pomalowanym na metaliczne złoto.

W wydanej dwa lata temu książce "Pływam z miłości" Pellegrini napisała, że wcale nie jest "kobietą bioniczną". Przyznała, że boi się pływać w morzu, szczególnie gdy nie widać dna. Prześladuje ją senny koszmar, że jest zamknięta na klucz w pokoju bez okien, w którym podnosi się poziom wody ("Boję się wody, tej samej wody, która tak często jest moją przyjaciółką").

Trzy lata temu podczas mistrzostw Włoch w Genui trener zmusił ją do wyścigu na 800 m. Po 300 metrach dostała ataku paniki, zaczęła się dusić, bała się, że się utopi. Wyszła z wody. Żeby przełamać strach przed tym dystansem, popłynęła na 800 m podczas mistrzostw Europy w Budapeszcie w 2010 roku i zdobyła brązowy medal.

Pellegrini sprawia wrażenie osoby pewnej siebie, świadomej swojej wartości, ale niezarozumiałej i mimo młodego wieku – stosunkowo poważnej. Przyznaje, że jest zazdrosna i próżna, długo ogląda się w lustrze i lubi to, co widzi. Po włosku mówi ładniej niż większość sportowców.

Następny odcinek serialu – za rok, prosto z Londynu.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku