Lepszych referencji mieć nie można, obie drużyny pokonały siedmiokrotnego mistrza Polski, Skrę Bełchatów. Zaksa zrobiła to w wielkim stylu, wygrywając z mistrzem bez straty seta w Bełchatowie, a Resovia po dramatycznym, pięciosetowym boju u siebie w Rzeszowie.
Oba zespoły mają podobne atuty. Znakomitych rozgrywających: Lukas Tichacek (Resovia), Paweł Zagumny (Zaksa) i światowej klasy atakujących: Georg Grozer (Resovia), Antonin Rouzier (Zaksa). Na tym oczywiście nie kończą się atuty tych drużyn. Mocne skrzydła, mocny środek i klasowi libero: Krzysztof Ignaczak (Resovia), Piotr Gacek (Zaksa) - z takimi argumentami można bić się o mistrzostwo Polski.
Resovia grała ostatnio bez kontuzjowanych Grzegorza Kosoka i Oliega Achrema, Zaksa musiała sobie radzić bez Jurija Gładyra i Sebastiana Świderskiego. Zmiennicy sprostali zadaniu, co dobrze o nich świadczy, ale jak wrócą podstawowi zawodnicy, to poziom będzie jeszcze wyższy.
Mecz w Kędzierzynie-Koźlu nie ma faworyta. Jeśli Zaksa ma dobry odbiór zagrywki, to Zagumny zgubi każdy blok - mówią fachowcy o wicemistrzach Polski. Ale Resovia ma Grozera, który posyła serwisowe piłki z szybkością 120 km/godz, ma też kilku specjalistów od zagrywki szybującej, która każdemu rywalowi sprawia spore kłopoty.
W Resovii czeski rozgrywający, podobnie jak Zagumny, umie i potrafi korzystać ze swoich środkowych. W meczu ze Skrą jego współpraca z Piotrem Nowakowskim wyglądała imponująco. Stojący po drugiej stronie siatki Daniel Pliński (Skra) chwilami nie wiedział, o co chodzi, co jest komplementem dla Tichacka.