Dla polskich kibiców najważniejsza jest jednak deklaracja Erica Boulliera. Szef Lotus Renault ogłosił, że jest gotów czekać dłużej na Roberta Kubicę.
Kilka tygodni temu Boullier mówił, że decyzję Kubicy w sprawie możliwości startów w sezonie 2012 musi mieć najpóźniej w połowie października. Rehabilitacja kierowcy jednak wciąż trwa i choć pierwsze testy w profesjonalnym symulatorze planowano na koniec września, Polak - zdaniem Boullier - zasiądzie w wirtualnej wyścigówce w ciągu miesiąca. Po rozmowie z menedżerem kierowcy szef zespołu zapowiedział, że jeszcze przez kilka tygodni wstrzyma się z definitywnym obsadzeniem miejsc w swojej ekipie.
Na pytanie, czy podejmie decyzję pod koniec listopada, odparł: – Może nawet później. Rozmawiałem z Daniele Morellim i oni są bardzo pewni tego, że Robert wróci. Dobrze było to usłyszeć. Wciąż musimy przebrnąć przez pewne procedury, dla Roberta to jest walka z czasem. Jeśli będzie mógł prowadzić bolid F1, to chcę, by to był nasz samochód i dlatego muszę dać mu szansę.
Boullier doskonale zdaje sobie sprawę, że bez kierowcy pokroju Kubicy nie może nawet marzyć o podbiciu świata Formuły 1. Witalij Pietrow i Bruno Senna kompromitują się coraz bardziej: w Korei Brazylijczyk był dopiero 15. w kwalifikacjach, a w wyścigu, w którym trzech rywali nie dotarło do mety, finiszował na 13. pozycji. Pietrow co prawda zaliczył udaną czasówkę, ale w wyścigu staranował Michaela Schumachera i w następnych zawodach sędziowie za karę przesuną go o pięć pozycji na starcie.
Dwa miejsca na podium z pierwszych wyścigów sezonu to już odległe wspomnienie dla Lotus Renault, za to na czele stawki Sebastian Vettel dba o to, by nikt o nim nie zapomniał i przez cały sezon utrzymuje mistrzowską formę. Tytuł zdobył przed tygodniem na Suzuce, ale nie zamierza zwalniać tempa. Przed Koreą triumfował aż dziewięć razy, ale tylko w Hiszpanii udało mu się tego dokonać po starcie z drugiego pola. Powtórzył ten wyczyn na torze Yeongam, wyprzedzając już na pierwszym okrążeniu Lewisa Hamiltona.