Jeszcze niedawno w charakterystycznym kapeluszu i z cygarem w zębach informował o swojej walce z cukrzycą. – Skopię jej tyłek – mówił tak jak kiedyś o rywalach. Nie wiedział jeszcze, że przeciwnik jest znacznie groźniejszy. We wrześniu zdiagnozowano u niego raka wątroby. Były mistrz świata zmarł w poniedziałek w hospicjum w Filadelfii. Miał 67 lat.
„Joe – byłeś ikoną i pionierem dla ludzi takich jak ja. Inspiracją i miłością" – tak śmierć Fraziera skomentowała na Twitterze tenisistka Serena Williams. „Żegnaj, przyjacielu. Niech cię Bóg ma w swojej opiece" – to Oscar De La Hoya. Floyd Mayweather junior zgłasza chęć pokrycia kosztów pochówku Fraziera. Swoje komentarze wpisują też inne znane osoby, nie tylko ze świata sportu, co pokazuje, jak popularną postacią był Frazier.
– Zawsze będę go podziwiał – tak na wiadomość o śmierci rywala, z którym stoczył trzy heroiczne walki, zareagował Muhammad Ali.
To Frazier był pierwszym, który go pokonał. Ich pojedynek (8 marca 1971 r. w Nowym Jorku) uważany jest za najlepszy w dziejach boksu. W ostatniej, 15., rundzie Frazier rzucił rywala na deski swym firmowym lewym sierpowym, ale Ali dotrwał do gongu. Zwycięstwo Fraziera było jednogłośne. Sam Ali uważa, że najcięższy był jednak ich trzeci pojedynek, na Filipinach, który przeszedł do historii jako „Thrilla in Manila".
Angelo Dundee, który stał wtedy w narożniku Alego, twierdzi, że nie chciał on wyjść do ostatniej rundy. W tym momencie Eddie Futch poddał jednak Fraziera, który nie mógł się z tym pogodzić. Futch powiedział mu: – Tego, co tu zrobiłeś, nikt ci nie zapomni. Byłeś wielki!