Mecz Polska - Włochy nie wzbudza zainteresowania w Italii

Mecz Polska – Włochy nie wzbudza w Italii wielkich emocji. Traktowany jest jako przerywnik w ligowej walce

Publikacja: 10.11.2011 03:05

Dzięki Cesare Prandellemu reprezentacja Włoch gra coraz lepiej

Dzięki Cesare Prandellemu reprezentacja Włoch gra coraz lepiej

Foto: AP

Korespondencja z Rzymu

Do środy o tym, że squadra azzurra zagra w piątek we Wrocławiu z Polską, włoskie gazety pisały na dwudziestych stronach.

O polskiej reprezentacji, jej gwiazdach czy trenerze, dotychczas nikt się słowem nie zająknął, choć można żywić ostrożną nadzieję, że to się nieco zmieni w dniu meczu. Nie trzeba jednak popadać w kompleksy, bo  tak samo traktowany jest mecz i drużyna Urugwaju, z którą Włosi zagrają we wtorek w Rzymie, a chodzi przecież o czwarty zespół świata.

Siłą rzeczy o polskiej piłce mówi się w Italii rzadko, a jeśli, to z powodów dawnej glorii i bardzo tu nadal popularnego Zbigniewa Bońka. Jeśli zaś chodzi o czynnych i urodzonych w Polsce futbolistów, rekordy popularności, nie tylko w Rzymie, bije dzięki dobrej grze w Lazio „Magiczny Miro", czyli Miroslav Klose.

O pięknych pojedynkach Lecha z Juventusem nikt tu nie pamięta, bo Liga Europejska jest dla włoskich fanów turniejem dla ubogich, w którym taka drużyna jak Juve gra wyłącznie za karę. Co bardziej rozeznani kibice wiedzą o Lewandowskim, Piszczku czy Błaszczykowskim z racji występów w Lidze Mistrzów, a poza tym platforma SKY transmituje mecze Bundesligi.

Generalnie squadra azzurra, jedno z ważniejszych spoiw włoskiego poczucia jedności narodowej, jest nim od wielkiego święta, czyli podczas MŚ czy ME. Potwierdzają to statystyki telewizyjnej oglądalności. Mecze kwalifikacyjne, pomijając taki przebój jak Włochy – Anglia sprzed lat, zazwyczaj rozgrywane są na głębokiej futbolowej prowincji, bo w rozbestwionych futbolem Serie A czy Ligi Mistrzów Mediolanie, Turynie i Rzymie nikt by nie przyszedł na stadion.

Jeszcze gorzej ma się sprawa z meczami towarzyskimi, oczywiście z wyjątkiem klasyków, jak choćby tegoroczne pojedynki z Niemcami i Hiszpanią, które usadziły ćwierć narodu przed telewizorem.

Włoski fan to przede wszystkim fan klubowy. Gdy zagadnąłem o piątkowy mecz naszego kioskarza, fanatycznego kibica Lazio (udekorował swój zakład pracy błękitnymi flagami po ostatniej derbowej wiktorii), rzucił mi chłodno: „Nie oglądam meczów włoskiej reprezentacji". Ta pewnie szokująca w Polsce postawa jest tu dość powszechna. Oczywiście nie dotyczy finałów MŚ i ME, gdy pustoszeją ulice, Włosi wywieszają flagi z okien, po zwycięstwach dmą w trąby i tłumnie obnoszą się ze swoim patriotyzmem. Jak jednak podejrzewają niektórzy znawcy przedmiotu, również dlatego, że liga nie gra.

Stąd trudno się dziwić, że o meczu z Polską mówi się na razie w kontekście Serie A. Trener Juve Antonio Conte stwierdził, że Cesare Prandelli powołał zbyt dużo jego piłkarzy, co rujnuje mu pracę. Dyrektor Milanu Adriano Galliani miał pretensję o powołanie Ignazio Abate. Innych w Serie A mecz na ogół ucieszył, bo jest przerwa w rozgrywkach, więc można podleczyć kontuzje.

Zdaniem włoskich futbolowych speców po klęsce w RPA squadra azzurra pod wodzą Prandellego  nieśmiało podnosi głowę, ale niestety, nie ma już w niej takich wirtuozów jak Roberto Baggio czy  Francesco Totti. Z bólem przypominają, że od trzech lat wśród nominowanych na piłkarza roku FIFA nie ma Włocha. Ale też podkreślają, że dzięki Prandellemu reprezentacja gra teraz odwrotnie niż w RPA: dużo lepiej niż suma umiejętności dobrych, ale nie wybitnych graczy.

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie