Reklama
Rozwiń
Reklama

Futbol: klubowe mistrzostwa świata w Japonii

Chcesz zostać klubowym mistrzem świata, musisz pokonać drużynę Pepa Guardioli. Barcelona zaczyna grę w czwartek, od półfinału. W niedzielę ćwierćfinały

Publikacja: 09.12.2011 20:42

Od kiedy klubowe mistrzostwa świata zastąpiły mecz o Puchar Interkontynentalny, tylko raz zdarzyło się, by w finale nie grali zwycięzca Ligi Mistrzów i zdobywca Copa Libertadores. Akurat w zeszłym roku, kiedy TP Mazembe z Demokratycznej Republiki Konga przegrał z Interem Mediolan.

System rozgrywek jest ułożony tak, że od razu widać, kto jaką pozycję ma w światowym futbolu. To też ukłon w stronę klubów z Europy, które narzekają, że są wyrywane ze swoich lig w środku sezonu. Do tego muszą jechać na drugi koniec świata. W tym roku turniej wraca po dwuletniej przerwie na boiska Japonii (ostatnio był w Zjednoczonych Emiratach Arabskich), mimo lipcowego trzęsienia ziemi.

Barcelona, niezaprzeczalny faworyt, zacznie grę od półfinału, podobnie jak wielki Santos, a maluczcy: Kashiwa Reysol, jako gospodarz, i Auckland City z Nowej Zelandii musiały się bić w eliminacjach. Wygrali Japończycy 2:0 i w niedzielę zmierzą się z Monterrey. Gospodarze faworytem nie będą, bo Meksykanie to naprawdę silna drużyna, z wieloma reprezentantami kraju w składzie (m.in. kapitan Luis Ernesto Perez, Ricardo Osorio czy Aldo de Nigris), a tych kilka nazwisk pełnej listy nie wyczerpuje.

W drugiej parze spotkają się katarski Al-Sadd i tunezyjski Esperance, który w tym roku wywalczył potrójną koronę: mistrzostwo i puchar Tunezji oraz wygrał afrykańską Ligę Mistrzów. Jednak dopiero mecz półfinałowy na tym turnieju pokaże, ile warte są te wszystkie tytuły w piłkarskiej metropolii, bo Esperance w przypadku zwycięstwa trafi na Barcelonę.

Nad drużyną Pepa Guardioli wszyscy rozpływają się w zachwytach i na dobrą sprawę, można by sobie darować tę imprezę, ale grać trzeba. To zagrają, a może zdarzy się niespodzianka? Barcelona będzie świeżo po Gran Derbi, a ostatnie mecze z Realem kończyły się wzajemnym obijaniem. Z pięknem preferowanym przez Barcelonę nie miało to nic wspólnego, bo choć agresorami byli przeważnie piłkarze Realu, to mistrzowie Hiszpanii nie pozostawali im dłużni.

Reklama
Reklama

Teraz w Azji nikt na ich nogi nie będzie polował, a jeśli w finale trafią na brazylijski Santos, to zapowiada się prawdziwa uczta.

Ćwierćfinały - niedziela

• Esperance - Al-Sadd (8.00 Eurosport2)

• Kashiwa Reysol - Monterrey (11.30, TVP Sport, Eurosport2)

Od kiedy klubowe mistrzostwa świata zastąpiły mecz o Puchar Interkontynentalny, tylko raz zdarzyło się, by w finale nie grali zwycięzca Ligi Mistrzów i zdobywca Copa Libertadores. Akurat w zeszłym roku, kiedy TP Mazembe z Demokratycznej Republiki Konga przegrał z Interem Mediolan.

System rozgrywek jest ułożony tak, że od razu widać, kto jaką pozycję ma w światowym futbolu. To też ukłon w stronę klubów z Europy, które narzekają, że są wyrywane ze swoich lig w środku sezonu. Do tego muszą jechać na drugi koniec świata. W tym roku turniej wraca po dwuletniej przerwie na boiska Japonii (ostatnio był w Zjednoczonych Emiratach Arabskich), mimo lipcowego trzęsienia ziemi.

Reklama
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama