Mormeck nie powinien w sobotę zrobić krzywdy Kliczce

Sobotni pojedynek Władymira Kliczki z Jeanem Markiem Mormeckiem ma jednego faworyta, ale w ringu zdarzają się cuda

Aktualizacja: 02.03.2012 23:39 Publikacja: 02.03.2012 23:38

Jean Marc Mormeck. Będzie dobrze, jeśli nie przegra przed czasem

Jean Marc Mormeck. Będzie dobrze, jeśli nie przegra przed czasem

Foto: AP, Martin Meissner Martin Meissner

Stawiając na zwycięstwo 39-letniego Francuza, można zostać milionerem, jednak prawdopodobieństwo sukcesu jest zbliżone do zera. W ESPRIT Arena w Duesseldorfie 50 tysięcy ludzi będzie czekać, kiedy 17 cm niższy i cztery lata starszy Mormeck padnie pod ciosem młodszego z braci Kliczków, mistrza świata prestiżowych organizacji WBA, IBF, WBO oraz mniej znaczącej – IBO.

Władymir z 56 wygranych walk 49 rozstrzygnął przed czasem. Jeśli znokautuje Francuza, będzie mógł świętować jubileusz, ale podobnie jak starszy brat Witalij zawsze powtarza: nokaut przychodzi sam, nie ma sensu go na siłę szukać.

Jean Marc Mormeck wraca na ring po dwuletniej przerwie, bo Kliczkom się nie odmawia. Dzięki tej walce stan konta Francuza istotnie się powiększy, co zapewne złagodzi mu gorycz porażki.

Władymir i jego amerykański trener Emanuel Steward chwalą Mormecka. Twierdzą, że będzie trudnym rywalem. Steward to mistrz marketingowych wypowiedzi. Mówi nawet, że różnica wzrostu będzie działała na korzyść Mormecka, gdyż będzie trudny do trafienia, ale chyba sam się z tego śmieje.

Urodzony na Gwadelupie Mormeck – były mistrz świata kategorii junior ciężkiej – najlepsze lata ma już za sobą. Kiedy wygrywał dwukrotnie z Virgilem Hillem czy toczył pamiętne boje z O'Neilem Bellem, był wielki. Później przegrał przed czasem z Davidem Haye'em (ale miał go na deskach w czwartej rundzie) i zrobił sobie pierwszy, dwuletni urlop. Wrócił, ale już do wagi ciężkiej, by odcinać kupony od dawnej sławy.

Nie zapomniał, na czym polega dobry boks, ma duże doświadczenie, szczelną obronę i świetnie czuje się w półdystansie, ale to za mało na młodszego Kliczkę.

Bukmacherzy nie dają Mormeckowi szans, choć Francuz zapewnia, że rozbije Władymirowi jego szklaną szczękę. Chyba zapomina, że Ukrainiec ostatniej z trzech porażek doznał w kwietniu 2004 roku z Lamonem Brewsterem. Później już nikt nie zmusił go do większego wysiłku. Nawet Haye.

Sukcesem Francuza będzie przegrana na punkty, a Kliczki wielomilionowa wypłata, bo jego kolejna wygrana nic nie zmieni. Ten pojedynek to bardziej biznesowy kontrakt niż walka o cztery pasy w wadze ciężkiej.

Początek transmisji w Orange Sport w sobotę o godz. 20.

Stawiając na zwycięstwo 39-letniego Francuza, można zostać milionerem, jednak prawdopodobieństwo sukcesu jest zbliżone do zera. W ESPRIT Arena w Duesseldorfie 50 tysięcy ludzi będzie czekać, kiedy 17 cm niższy i cztery lata starszy Mormeck padnie pod ciosem młodszego z braci Kliczków, mistrza świata prestiżowych organizacji WBA, IBF, WBO oraz mniej znaczącej – IBO.

Władymir z 56 wygranych walk 49 rozstrzygnął przed czasem. Jeśli znokautuje Francuza, będzie mógł świętować jubileusz, ale podobnie jak starszy brat Witalij zawsze powtarza: nokaut przychodzi sam, nie ma sensu go na siłę szukać.

SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl