Lewandowski: Nie ma przebacz

Robert Lewandowski o tym, ile kosztuje sukces i jak Borussia działa na reprezentację

Publikacja: 12.04.2012 20:17

Lewandowski: Nie ma przebacz

Foto: ROL

O czym pomyślał pan, kiedy obudził się w czwartek rano?

Robert Lewandowski:

Że muszę jakoś wstać, ubrać się i pojechać na trening. Dopiero po drodze dotarło do mnie, że stało się coś wielkiego, że wygraliśmy z Bayernem mecz, który może zadecydować o mistrzostwie Niemiec, a ja strzeliłem jedynego gola. Jestem zadowolony, mamy sześć punktów przewagi nad najgroźniejszym rywalem.

Można już chyba gratulować mistrzostwa?

Poczekajmy, przed nami jeszcze spotkanie z Schalke. To trudny mecz, derby regionu, jeśli wygramy, zostaną do końca już tylko trzy mecze i rzeczywiście trudno będzie roztrwonić przewagę. Ale nie można uwierzyć w sukces za szybko.

W Lidze Mistrzów pokazaliście się jako niedojrzała drużyna, teraz ogrywacie Bayern, który w wielkich meczach ma dużo większe doświadczenie.

Nie wyszliśmy z grupy Ligi Mistrzów, ale to było pół roku temu. Jesteśmy inną drużyną. Sporo się nauczyliśmy, dojrzeliśmy do wielkiej piłki. Wydaje mi się, że potrafimy grać z każdym. Mecz z Bayernem nie tylko był zwycięski, ale ciekawy dla kibiców. Trzy punkty wywalczyliśmy nie tylko dzięki umiejętnościom, ale i determinacji. Wiedzieliśmy, z kim gramy, Bayern awansował przecież do półfinału Ligi Mistrzów, ale w ostatnich meczach z tą drużyną wygrywaliśmy.

Poza golem trafił pan też w słupek i poprzeczkę. Ma pan do siebie pretensje?

Przy strzale głową w słupek wszystko zrobiłem, jak trzeba. Przy poprzeczce zabrakło szczęścia – gdyby piłka była mokra albo zawiał delikatny wiatr, na pewno wpadłaby do siatki. Strzeliłem 20 goli w Bundeslidze, to fajne uczucie, ale nie będę się specjalnie napinał na śrubowanie rekordu. Nie jestem zawodnikiem, który stoi i czeka na podania. Szukam gry, dużo pracuję, by wygrała cała drużyna.

Strzelać piętą w meczu na szczycie potrafi tylko piłkarz pewny swoich umiejętności. Jeszcze rok temu Niemcy śmiali się z pana nieskuteczności.

Zawsze znałem swoją wartość, nawet wtedy, kiedy nie szło. W pierwszym sezonie w Borussii grałem na innej pozycji, bardziej za napastnikiem. Wtedy się denerwowałem, ale teraz wiem, że tamten okres dużo mi dał. Mam spokojną głowę, nie podniecam się tym, że gramy z Bayernem. Te punkty są tak samo ważne jak z każdego innego spotkania Bundesligi. Tylko prestiż trochę inny. Ważne jest też to, jak czuję się w drużynie. Jeśli wiem, że mam wsparcie kolegów, pozwalam sobie na więcej. I nie chodzi tylko o gole – przecież na początku tych rozgrywek wcale nie zdobywałem bramek regularnie.

Pracował pan z psychologiem, żeby znowu uwierzyć w siebie?

Nigdy nie przestałem wierzyć. Sam sobie pomagam, po prostu wiem, na co mnie stać. Wyznaczam sobie cele, a gdy je osiągam, idę jeszcze dalej. Chcę być lepszy każdego tygodnia, podporządkowałem temu życie. Co z tego, że teraz strzeliłem gola Bayernowi, jeśli miałbym ich już więcej nie strzelać? Rozegrałem trochę meczów w Bundeslidze, wiem, że tu nie ma przebacz. Te rozgrywki są tak wyrównane, że nie ma czasu na słabość.

Grając z Bayernem, myślał pan o tym, że ten klub chciał pana kupić?

Nie. Myślałem tylko o Borussii.

Ale czy Borussia nie robi się dla pana za mała? Jest pan gotowy na transfer? Ostatnio na rynku plotek pojawił się Manchester City.

Myślę o mistrzostwie Niemiec, chciałbym też zdobyć Puchar. Nie ma co gadać o transferach, to zły czas na rozmyślanie o zmianach.

To prawda, że w osiągnięciu wysokiej formy pomogła panu specjalnie ustalona dieta?

Można tak powiedzieć. To zasługa mojej narzeczonej, która nauczyła mnie, jaki wpływ na dyspozycję ma to, co się je. Dzięki niej stałem się jeszcze większym profesjonalistą. Sportowy tryb życia to także wiedza o tym, jak odpoczywać, kiedy spać i ile. To naprawdę ma wpływ na grę.

Jakoś trudno wyobrazić sobie pana pijanego w awanturze z taksówkarzem.

Z tego, co wiem, Sławek Peszko miał 0,4 promila, a nie półtora. Poza tym wiem, jacy bywają taksówkarze w Niemczech, ten akurat chciał pokazać, że jest ważniejszy. Moja rodzina też miała przykrości związane z jazdą taksówką. Całe zajście nie miało miejsca na zgrupowaniu reprezentacji Polski, Sławek został już ukarany przez klub i na tym powinniśmy zakończyć. Nie ma sensu wykluczanie go z kadry.

Rozmawiał pan o tym z Franciszkiem Smudą, który był na meczu w Dortmundzie?

Po meczu nie było okazji, bo trener spieszył się na lotnisko. Przed spotkaniem mówiłem mu jednak, że okoliczności zatrzymania Peszki były dziwne. Jedna osoba, do tego taksówkarz, nie może mieć wpływu na kształt reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy.

Co na to Smuda?

Że nie zna jeszcze wszystkich szczegółów. Mam nadzieję, że selekcjoner przemyśli swoją decyzję.

Czy przy pana sportowym trybie życia w ogóle możliwe są tak późne powroty z kolacji?

Jest czas na pracę i czas na zabawę. Jeśli wiem, że mogę iść się pobawić, wcale przed tym nie uciekam. Nie można dać się zwariować, trzeba czasem odpocząć od treningów, pomyśleć o czymś innym. To ma dobry wpływ. Chodzę na imprezy. Sztuka wiedzieć, kiedy można.

Mistrzostwo i Puchar Niemiec wywalczone przez Borussię mogą dodać skrzydeł reprezentacji Polski na Euro?

Reprezentacja to nie tylko trójka z Borussii. Za wyniki odpowiadamy wszyscy, także trenerzy, którzy będą nami kierować z ławki. Jako napastnik żyję z podań, muszę liczyć na kolegów. Oczywiście fajnie, że z Łukaszem Piszczkiem i Kubą Błaszczykowskim możemy powtarzać schematy z klubu, ale tym sukcesu na mistrzostwach nie osiągniemy. Dobrze, że Kuba wrócił do pierwszego składu Borussii, i to od razu w tak wysokiej formie. Kiedy gra się regularnie, wraca pewność siebie. Mistrzostwo i Puchar Niemiec spowodowałyby na pewno większe oczekiwania od naszej trójki, ale na to akurat jestem gotowy.

Rozmawiał Michał Kołodziejczyk

O czym pomyślał pan, kiedy obudził się w czwartek rano?

Robert Lewandowski:

Pozostało 99% artykułu
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?