Długi czas spędzony z daleka od sportowej rywalizacji wreszcie dobiega końca. Jest jeszcze za wcześnie na stwierdzenie, jak będzie wyglądała dalsza kariera pierwszego polskiego kierowcy Formuły 1. Na razie najważniejszy jest sygnał dla całego sportowego świata. Kubica jest gotowy wrócić do tego, co kocha: do walki z czasem i przeciwnikami za kierownicą wyczynowego auta.
Niedzielny rajd jest przedsionkiem do kolejnych startów, planowanych przez polskiego kierowcę. To mała impreza, rywalizacja toczyć się będzie na jednym odcinku specjalnym o długości dziewięciu kilometrów, przejeżdżanym czterokrotnie. Jednak Kubica wraca do sportu z przytupem: po raz pierwszy w karierze wystartuje samochodem klasy WRC, autem z najwyższej rajdowej półki. Egzemplarz obsługiwany przez belgijską ekipę First Motorsport liczy sobie co prawda ponad sześć lat, ale wciąż jest to niełatwy do okiełznania „potwór" o mocy ponad 300 koni mechanicznych, z napędem na cztery koła. Na prawym fotelu zasiądzie Włoch Giuliano Manfredi, ale od kolejnego rajdu do pilotowania Kubicy ma wrócić Jakub Gerber.
Spełniają się zapowiedzi menedżera polskiego kierowcy Daniele Morellego, który przez cały okres mozolnej rehabilitacji powtarzał, że jego podopieczny pokaże się światu dopiero w kombinezonie i z kaskiem. Swoistym wyczynem jest fakt, że chroniącemu swoją prywatność Kubicy udało się utrzymać w niemal całkowitym sekrecie wszystkie testy rajdowymi samochodami, w których ostatnio brał udział. Polak pozostał wierny swojej filozofii: pracy po cichu, w tajemnicy, i zaskoczeniem wszystkich jej efektami. Nie figurował nawet na liście zgłoszeń do niedzielnego rajdu, ale chcąc wrócić do sportu samochodowego, dłużej nie może się już ukrywać.
W świecie wyścigów i rajdów sprawdza się maksyma mówiąca o tym, że szybkość przede wszystkim jest w głowie. Dlatego Kubica, zawsze słynący z piekielnie mocnej psychiki, może jeszcze sprawić swoim kibicom wiele pozytywnych niespodzianek – czy na rajdowych odcinkach specjalnych, czy na torze wyścigowym. Sam sposób powrotu, właśnie za kierownicą rajdówki – i do tego tak mocnej i szybkiej jak nigdy przedtem – potwierdza jego nastawienie. On nie bawi się w półśrodki i jak zwykle jest bardzo pewny swoich możliwości.