Równie dobrze Australijczyk mógł mistrzem nie zostać. Przed ostatnimi zawodami miał tylko 2 punkty przewagi nad Nickim Pedersenem i nerwy napięte jak postronki, o czym powiedział sam, już rozluźniony, gdy trzymał w rękach puchar.
Duńczyk, zły chłopiec żużlowych torów, do końca prowokował. Twierdził, że wyrwie tytuł w ostatnich zawodach. W sobotę obu zawodnikom puściły nerwy. W drugim półfinale Holder startował przy krawężniku, Pedersen zaraz obok niego i musiało być gorąco. Ten bieg mógł zadecydować o mistrzostwie, gdyby Pedersen wygrał, a Holder nie awansował do finału, jeszcze wszystko mogło się zdarzyć (za zwycięstwo w finale dostaje się 6 punktów).
Ruszyli spod taśmy równo. Pedersen próbował przycisnąć Holdera do krawężnika i chyba nie przewidział, że Australijczyk wytrzyma tę próbę. Wytrzymał i skontrował na tyle mocno, że uderzył niechcący motocyklem w tylne koło Duńczyka.
Wszystko było w rękach sędziego Craiga Ackroyda z Wielkiej Brytanii. Mógł wykluczyć Holdera z powtórki i dać wielką szansę Pedersenowi. Nie zrobił tego, do powtórki stanęli wszyscy zawodnicy.