Ciągle sobie ufam

Przemysław Tytoń, bramkarz reprezentacji Polski, o Anglii, ławce rezerwowych i karnych Rooneya

Aktualizacja: 10.10.2012 01:12 Publikacja: 10.10.2012 01:12

Przemysław Tytoń ostatnio w swoim holenderskim klubie PSV Eindhoven jest tylko rezerwowym

Przemysław Tytoń ostatnio w swoim holenderskim klubie PSV Eindhoven jest tylko rezerwowym

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Po meczach z Anglią bramkarze przechodzą do historii.

Przemysław Tytoń

: Coś w tym jest, ten rywal jest dla nas szczególny. Pamiętam z dzieciństwa, gdy oglądałem mecze z Anglikami w telewizji, zawsze była walka. Myślę, że za tydzień w Warszawie będzie podobnie, ale wreszcie z korzystnym rezultatem dla Polski. Było takie spotkanie na Wembley, gdy po bramce dla Polski na chwilę wróciły nadzieje. Niestety, przegraliśmy 1:3, a wszystkie gole dla rywali strzelił Paul Scholes. Byłem młodym chłopakiem, strasznie to przeżywałem. Teraz gramy u siebie, na pięknym stadionie. Musi być dobrze.

Mamy w kadrze problem z bramkarzami?

Nie. Grałem przez poprzednie dwa sezony, a w ostatnich trzech spotkaniach siedziałem na ławce rezerwowych. Nie stałem się nagle gorszym zawodnikiem, moja forma drastycznie nie spadła. Nadal jestem pewien swoich umiejętności, wiem, na co mnie stać, i nie ma żadnych powodów do obaw. Podchodzę do wszystkiego z dystansem i spokojem, wiem, że życie piłkarza się zmienia. Nie zawsze jest różowo. Co mam teraz zrobić? Siedzieć, zastanawiać się i pytać: dlaczego? Trzeba iść dalej, wierzę, że mecz z Anglią może wszystko odmienić.

Dlaczego nie gra pan w PSV? W Holandii pisze się o urazie, jaki ma pan po wstrząśnieniu mózgu, kiedy stracił pan przytomność.

Trener Dick Advocaat po prostu ogłosił, że teraz będzie bronił Boy Waterman. Nie wiem, skąd wzięły się te informacje w mediach, ale zdecydowanie się z nimi nie zgadzam. Uraz był rok temu, od tego czasu rozegrałem wiele meczów w lidze, pucharze, Lidze Europejskiej i na mistrzostwach Europy. Jakoś nikt nie widział problemu. Sam dla siebie jestem najlepszym lekarzem. Zapewniam, że jeżeli czułbym jakiś dyskomfort, od razu bym to zgłosił. Słyszałem, że Advocaat szuka bramkarza, ale to jego wybór, jestem profesjonalistą i normalnie pracuję na treningach. Nie jest to dla mnie oczywiście łatwa sytuacja, ale nie uważam, żeby miała negatywny wpływ na moją psychikę.

Czuje pan wsparcie ze strony Waldemara Fornalika?

Nie musi mi nic mówić, samo powołanie świadczy o tym, że mnie potrzebuje. Wiedział przecież, że nie grałem w PSV, a mimo to widzi mnie w kadrze. Tomka Kuszczaka nie będę oceniał, wiadomo, że każdy chce grać i po decyzji trenera ktoś będzie niezadowolony. To, czy będę bronił, nie zaprząta mojej głowy. Nie wstaję rano i nie zastanawiam się, czy trener da mi dziś jakiś znak czy nie. Przecież nie będę do niego chodził i pytał, przyjechałem tu bardzo pozytywnie nastawiony i chociaż jak większość zawodników wolę wiedzieć wcześniej, na czym stoję, cierpliwie czekam.

Oglądał pan ostatnio Joego Harta?

Widziałem jego występ w meczu z Borussią. Zagrał bardzo dobrze, cieszę się, że przeciwko mistrzom Niemiec, a nie Polsce. Myślę jednak, że każdy piłkarz reprezentacji Anglii to w swoim klubie gwiazda. We wtorek to my musimy wznieść się na wyżyny, bo czasami do tego, żeby wygrać mecz, nie potrzeba gwiazd. Liczy się zaangażowanie, trochę szczęścia i wszystko może się dobrze ułożyć.

Podobno dobrze gracie, gdy już nikt w was nie wierzy?

Anglicy są faworytami grupy, przyjeżdżają do Warszawy po trzy punkty. My startujemy z innej pozycji, nie ma co się oszukiwać. O punkty będzie bardzo ciężko, ale to paradoksalnie może nam pomóc. Nie będzie presji, nie będziemy musieli wygrać, ale będziemy mogli. Być może rzeczywiście mobilizujemy się w trudnych momentach, ale dla mnie kilka dni ostatnich przed meczem w ogóle nie ma znaczenia. Stres zaczyna się dopiero, gdy wsiadamy do autokaru, widzimy ludzi idących na stadion, którzy pozdrawiają nas i wierzą.

Skąd w panu ta pewność, że będzie dobrze?

Nie skupiam się na Anglikach jako głównych rywalach w eliminacjach. Przecież zwycięstwo nie da nam awansu na mundial. Liczę na wygraną, ale wiadomo, że mecz może różnie się ułożyć, czasami ważny jest także jeden punkt. Gramy u siebie. Mimo zamieszania z biletami mam nadzieję, że ci, którzy przyjdą, przyniosą pozytywne emocje. A my pokażemy zaangażowanie, konsekwencję i kilku zawodników, którzy swoimi umiejętnościami mogą przesądzić o wyniku.

Lubi pan przed meczem wiedzieć, jak grają napastnicy rywali?

Nie muszę się o nic prosić, Hubert Małowiejski przed każdym spotkaniem przygotowuje takie materiały, że kiedy wychodzę na mecz, wszystko wiem.

W który róg Wayne Rooney strzela rzuty karne?

Przecież wam nie powiem, bo to przeczyta. Ale mam nadzieję, że karnego nie będzie.

Rz: Po meczach z Anglią bramkarze przechodzą do historii.

Przemysław Tytoń

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie