Rz: Po meczach z Anglią bramkarze przechodzą do historii.
Przemysław Tytoń
: Coś w tym jest, ten rywal jest dla nas szczególny. Pamiętam z dzieciństwa, gdy oglądałem mecze z Anglikami w telewizji, zawsze była walka. Myślę, że za tydzień w Warszawie będzie podobnie, ale wreszcie z korzystnym rezultatem dla Polski. Było takie spotkanie na Wembley, gdy po bramce dla Polski na chwilę wróciły nadzieje. Niestety, przegraliśmy 1:3, a wszystkie gole dla rywali strzelił Paul Scholes. Byłem młodym chłopakiem, strasznie to przeżywałem. Teraz gramy u siebie, na pięknym stadionie. Musi być dobrze.
Mamy w kadrze problem z bramkarzami?
Nie. Grałem przez poprzednie dwa sezony, a w ostatnich trzech spotkaniach siedziałem na ławce rezerwowych. Nie stałem się nagle gorszym zawodnikiem, moja forma drastycznie nie spadła. Nadal jestem pewien swoich umiejętności, wiem, na co mnie stać, i nie ma żadnych powodów do obaw. Podchodzę do wszystkiego z dystansem i spokojem, wiem, że życie piłkarza się zmienia. Nie zawsze jest różowo. Co mam teraz zrobić? Siedzieć, zastanawiać się i pytać: dlaczego? Trzeba iść dalej, wierzę, że mecz z Anglią może wszystko odmienić.