Kathy LeMonde, żona Grega, trzykrotnego zwycięzcy Tour de France i jednego z pierwszych demaskatorów mitu Armstronga, od dawna oskarża szefów Treka o zastraszanie jej męża po tym, gdy zaczął mówić o dopingu Lance'a. Szef Treka John Burke miał wydzwaniać do LeMondów z pogróżkami tak często, że za radą prawników zaczęli nagrywać te rozmowy.
To Armstrong, który jest jednym z mniejszościowych udziałowców Treka, miał doprowadzić do zerwania przez tę firmę współpracy z LeMondem, prowadzącym swego czasu rowerowy biznes. Sam Lance oferował ponoć duże pieniądze dla tego, kto zbierze kwity na LeMonda i udowodni, że on też wygrywał Tour na dopingu.
Były szef Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Hein Verbruggen, również oskarżany o to, że pomagał ukrywać doping Armstronga i być może wziął nawet za to łapówkę, na którą zrzucił się m.in. Nike (obie oskarżone strony stanowczo zaprzeczają), zdradził, że UCI pod koniec przyszłego tygodnia ogłosi decyzję, czy uznaje dopingowe ustalenia USADA i zaproponowane przez agencję kary.
Doping all inclusive
Skoro nawet wielkie koncerny i ich prawnicy uznali, że oskarżenia zebrane w raporcie agencji są niepodważalne – dopóki raport się nie ukazał, sponsorzy stali przy Armstrongu, nawet gdy stracił już siedem zwycięstw w Tourze i dostał dożywotnią dyskwalifikację – trudno przypuszczać, by na walkę zdecydowała się UCI.
A to nie będzie jeszcze koniec ostrzału twierdzy UCI. Na początku przyszłego roku ruszy w Hiszpanii proces w sprawie tzw. Operacion Puerto, czyli dopingowej mafii kierowanej przez doktora Eufemiano Fuentesa. Jako świadek ma być wezwany m.in. Alberto Contador, który pojawiał się w medycznych aktach Fuentesa, ale nie udowodniono mu, że się u niego szprycował (wpadł przy innej okazji i właśnie wrócił po dyskwalifikacji). A we Włoszech trwa śledztwo w sprawie doktora Michele Ferrariego, który obsługiwał m.in. Armstronga i jego grupy kolarskie i rywalizował z Fuentesem o najlepszych klientów.
Jak wynika z ustaleń prokuratorów z Padwy, Ferrari stworzył w szwajcarskim St. Moritz wielkie dopingowe przedsiębiorstwo, którego obrót śledczy oceniają na ponad 30 mln euro. Przelewy na konto firmy robili nie tylko kolarze, ale całe zespoły. Sam Armstrong miał zapłacić ponad milion dolarów. Ferrari zapewniał obsługę all inclusive. Miał swojego prawnika, Rocco Taminellego, którego wynajmował złapanym na dopingu – Taminelli to sława prawa sportowego, bronił ostatnio m.in. Contadora – i przekupnego doktora, który dla tego prawnika fabrykował wyniki analiz, by poświadczały niewinność złapanych.