Nikt nie chce Stadionu Olimpijskiego w Londynie

Olimpijski stadion, który podczas londyńskich igrzysk był dumą Anglii, teraz jest jej problemem. Nie wiadomo, co z nim będzie

Publikacja: 29.10.2012 18:19

Stadion Olimpijski w Londynie jest ładny, nowoczesny i drogi, więc musi na siebie zarabiać

Stadion Olimpijski w Londynie jest ładny, nowoczesny i drogi, więc musi na siebie zarabiać

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Londyńczycy kłócą się, co zrobić ze Stadionem Olimpijskim, choć wydawało się, że problem zawczasu dobrze przemyśleli. Chcieli uciec od scenariusza przerabianego ostatnio wielokrotnie: po igrzyskach gaśnie znicz i dopiero zaczyna się myślenie o przyszłości budowli za kilkaset milionów euro. Zburzyć nie można, sprzedać też nie, imprez sportowych i gwiazd muzyki nie ma aż tyle, żeby wypełniać stadion wystarczająco często.

?Przykłady z ostatnich lat są bardzo wymowne. Chińczycy w Pekinie mają problem z wielkim Ptasim Gniazdem na 91 tysięcy miejsc, ale się do tego nie przyznają. Stadion miał być imponujący i jest, a że teraz odwiedzają go głównie turyści, to już inna sprawa.

Pomysł, żeby grała tam drużyna Beijing Guo’an nie wypalił, bo piłkarze na trybuny przyciągną ledwie około 10 tys. kibiców. Dlatego chyba od kilku lat jeżdżą tam drużyny Serie A grać o Superpuchar Włoch.

W Atenach (igrzyska w 2004 roku) jest jeszcze gorzej. Nie da się problemu w żaden sposób zamieść pod dywan, bo kryzys sprawił też, że obiekty sportowe popadają w ruinę. Właśnie się okazało, że dla Włochów za drogi w utrzymaniu (ok. 1,5 mln euro rocznie) jest tor bobslejowy – pamiątka po igrzyskach w Turynie (2006). Rozbiorą go, zanim przyjdzie w tym roku prawdziwa zima.

Londyńczycy chcieli być mądrzejsi i zadbać o przyszłość stadionu za 486 mln funtów, zanim zostanie wybudowany, a opinia publiczna zapyta, po co komu taka droga zabawka. I prawie się udało. Już w lutym zeszłego roku minister sportu Hugh Robertson twierdził, że oferta klubu West Ham United jest najlepsza, a on sam by za takim rozwiązaniem zagłosował.

West Ham rozpoczął nieformalne rozmowy z deweloperami pod hasłem „co by się stało, gdybyśmy wygrali przetarg na wynajęcie stadionu olimpijskiego”. Ale do walki wkroczyli lokalni rywale piłkarscy: Tottenham Hotspur i Leyton Orient (III liga). Protestują zwłaszcza ci drudzy, niepokojąc się, że dzięki nowemu stadionowi West Ham przechwyci ich kibiców i doprowadzi do upadku.

Zaczęły się dziać dziwne rzeczy: do Komisji Europejskiej trafiła skarga (Leyton Orient, Tottenhamu i anonimowej osoby) na całą procedurę, a Tottenham wynajął firmę PKF Accountants. Księgowi mieli się przyjrzeć procesowi wyłaniania najemcy, a zaczęli się bawić w Jamesów Bondów i podsłuchiwać wiceprezydent West Hamu Karren Brady.

Prezes klubu Leyton Orient Barry Hearn dorzucił od siebie, że podarowanie West Hamowi nowej siedziby będzie finansowaniem z publicznych pieniędzy klubu, który ma gigantyczne, sięgające 90 mln funtów długi. Leyton Orient nie troszczy się o Londyn bezinteresownie – z chęcią zostałby drugim najemcą (razem z West Hamem), żeby stadion zapełniał się kibicami co tydzień. Na odpowiedź West Hamu nie trzeba było długo czekać. „Nasza oferta jest najlepsza zarówno pod względem tradycji klubu, jak i warunków finansowych, które proponujemy”, napisano w oświadczeniu.

Na stadionie chciałaby się też ulokować szkoła futbolowego biznesu, a w Parku Olimpijskim – tor Formuły 1.
Trzeba też uwzględnić potrzeby innych sportowców, tych którzy zapełniali stadion w czasie igrzysk. Już zdecydowano, że przez co najmniej 20 dni w roku będą się tam odbywać zawody lekkoatletyczne, w tym mityng Diamentowej Ligi, a w 2017 roku mistrzostwa świata.

Swój udział w stadionie dostanie gmina Newham, która ma zainwestować w niego 40 mln funtów. W zamian będzie mogła organizować swoje imprezy, a mieszkańcy uprawiać sport. Znajdą też zatrudnienie na poolimpijskim obiekcie.
Gmina pilnuje swojego interesu. Początkowo Newham szło ramię w ramię z West Hamem, ale porozumienie upadło po skardze do Komisji Europejskiej. Teraz gmina działa samodzielnie i twierdzi, że jest bez znaczenia, kto będzie głównym najemcą, byle tylko spełniono jej żądania.

Propozycja West Hamu ciągle leży na stole i ma pierwszeństwo, ale negocjacje się przedłużają. Klub nie chce ponosić całości kosztów dostosowania obiektu (budowa dachu, dodatkowych toalet, lóż biznesowych). Mówi się o kwocie nawet 160 mln funtów. Ponadto West Ham chciałby dodać też rozbieralne trybuny za bramkami.

– Tak, sprawa stadionu jest trudna, ale tylko dlatego, że próbujemy zrobić to dobrze. Nie chciałbym zobaczyć, jak za pięć lat rozpada się projekt, który wybraliśmy. Jeśli będzie trzeba kilku miesięcy więcej do namysłu, to niech tak będzie – mówi Dennis Hone, szef Londyńskiej Korporacji do spraw Dziedzictwa.

Głos w tej sprawie ponownie zabrał minister sportu, który musi uspokajać opinię publiczną. – Nie ma zagrożenia, że ten stadion będzie stał pusty albo stanie się dla nas białym słoniem – powiedział Hugh Robertson. Według legend białe słonie były jak pocałunek śmierci. Królowie Birmy dawali je dworzanom, których chcieli doprowadzić do ruiny. Utrzymanie białego słonia kosztowało fortunę, a nie można ich było użyć do żadnej pracy.

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne