Gonić będą w Los Angeles i to w obu częściach: tej kibicującej Lakersom i tej trzymającej z Clippersami. Bo od pewnego czasu to już nie jest wstyd. Od kiedy w Clippersach są Blake Griffin, Chris Paul i Caron Butler Clippersi stali się kandydatami nawet do mistrzostwa. Teraz doszedł tam 40-letni Grant Hill, który wciąż liczy na zdobycie pierwszego pierścienia. Podobnie jest w drugiej części Los Angeles. W Lakers pojawili się trzej mężczyźni, którym do pełni szczęścia brakuje tytułu. Wszyscy im powtarzają, jak są wielcy i wspaniali, ale mistrzostwa nigdy nie zdobyli.
Steve Nash (38 lat), Dwight Howard (26) i Antawn Jamison (36) dołączyli do Kobe Bryanta, Pau Gasola i Metta World Peace (kiedyś Ron Artest), i stworzyli jeden z najsilniejszych (a na pewno najdroższy) zespołów w całej lidze. Dla Nasha to ostatni dzwonek na mistrzostwo, ma już 38 lat i jeśli nie uda mu się teraz z Lakersami, to nie uda się chyba już nigdy. Zaczął nowy etap, ściął nawet włosy, ale na otwarcie przełknął porażkę z Dallas Mavericks 91:99. Nie tak miał wyglądać marsz na szczyt, ale nawet najlepsi zawodnicy potrzebują trochę spokoju. Howard ma więcej czasu przed sobą niż Nash, ale nie chce czekać. W Orlando Magic już mu było za ciasno, nie miał szans na mistrzostwo i szukał nowego adresu, ale do Lakers trafił trochę przypadkiem i powtarza, że to "szczęście w nieszczęściu". Marzył o tym, by trafić do Brooklyn Nets, którzy do Nowego Jorku przenieśli się z New Jersey.
Nie chciał być znienawidzony jak LeBron James. Nie chciał, by kibice czuli się zdradzeni i gwizdali na niego. Marzył, by wszyscy go kochali, ale w Orlando czuł się nieszczęśliwy. Wiedział, że w Magic przez najbliższe kilka lat nie ma szans na zdobycie upragnionego mistrzostwa, dlatego postanowił odejść.
LeBron James odszedł z Cleveland i wreszcie odebrał upragniony pierścień. Po to dołączył do Miami Heat i naraził się na nienawiść kibiców Cavaliers. Po to umówił się z Chrisem Boshem, że on z zimnego Toronto też przeniesie się na słoneczną Florydę, gdzie czekał już Dwyane Wade.
Teraz, kiedy jest mistrzem NBA, poczuł się jeszcze pewniej i ogłosił, że chce być najlepszym zawodnikiem w historii. Jeśli chce być największy, musi zdobywać kolejne tytuły. Droga do drugiego mistrzostwa stoi przed nim otworem, zwłaszcza że do Miami przeniósł się 36-letni Ray Allen.