Krystyna Pałka: sukcesy mogły przyjść wcześniej

Prześladowały mnie kontuzje, ale moja cierpliwość została nagrodzona w Nowym Mieście – mówi wicemistrzyni świata w biegu na dochodzenie.

Aktualizacja: 13.02.2013 00:14 Publikacja: 13.02.2013 00:13

Krystyna Pałka w MŚ startuje dziś w biegu na 15 km

Krystyna Pałka w MŚ startuje dziś w biegu na 15 km

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Wydawało się, że sukces przyjdzie wcześniej, na igrzyskach 2006 w Turynie zajęła pani piąte miejsce w biegu na 15 km.

Krystyna Pałka:

Byłam wtedy dopiero drugi rok w kadrze i wtedy sama obecność na igrzyskach była wydarzeniem. Jak się stoi na stadionie olimpijskim, to świat się kręci dookoła, a człowiek się robi malutki. W Vancouver chciałam walczyć o medal, ale nie trafiłam z formą. Sukcesy mogły przyjść wcześniej, sporo czasu straciłam przez kontuzje, ale wreszcie okazało się, że warto być cierpliwym.

Przeszła pani drogę podobną do Tomasza Sikory, który na początku kariery został mistrzem świata, a potem długo czekał na sukcesy. Tak musi wyglądać los wszystkich polskich biatlonistów?

Problem to nie zawodnicy, tylko szkolenie. Treningi, które wykonywałam, długo nie były do mnie dopasowane. Dopiero kiedy zaczęłam się uczyć w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem i jeździć na zgrupowania w kadrze juniorów z trenerem Henrykiem Przybyszewskim, trafiłam na właściwe tory. Chodziłam do szczególnej klasy, bo uczyłam się razem z Justyną Kowalczyk, skoczkami Tomaszem Pochwałą i Marcinem Bachledą. Potem dużo mi dała praca z Nadią Biełową.

Patrząc na to, jakie jest w Polsce zaplecze dla biatlonistów, można się zdziwić, że w ogóle są jakieś sukcesy...

To prawda, najgorzej jest latem. W Polsce właściwie tylko stadion w Dusznikach jest wyremontowany po letnich mistrzostwach świata w 2010 roku. Można trochę trenować jeszcze w Wiśle, ale tylko zimą. No i jest stadion w Kościelisku, raczej zabytkowy. Szkoda, że wszystkie pieniądze trzeba poświęcać na zagraniczne zgrupowania, potem nic nie zostaje na szkolenie młodzieży, a mamy naprawdę sporo młodych ludzi. Związek nie ma sponsora generalnego i ciągle brakuje środków. Duże problemy ma kadra męska. Podziwiam chłopaków, którzy dokładają własne pieniądze po to, żeby móc trenować i startować. Jeśli Polski Związek Biatlonu z braku środków zrezygnuje z kadry męskiej, to będzie tragedia.

Pani też pomogła sobie w tym roku za własne pieniądze.

Pojechałam na własny koszt i dzięki kontaktom firmy Fischer do austriackiego ośrodka przygotowań olimpijskich w Salzburgu, żeby zrobić badania mojej postawy strzeleckiej. W Polsce nikt temu się nie przyjrzał, a okazało się, że moja postawa jest niewłaściwa. Wszystko przez niedopasowaną kolbę karabinu. Z Salzburga pojechałam pod Ramsau do rusznikarza, który przygotował mój karabin. Wprowadził poprawki i już jest dobrze. Trenerzy trochę kręcili nosem, że za późno wprowadzam te zmiany, ale okazało się, że dobrze zrobiłam. W tym roku też będę chciała się wybrać do Austrii.

Niewiele brakowało, a ten sezon mógłby też być stracony przez kontuzję. Trzeba było operować złamaną stopę?

Tak, złamałam ją podczas zgrupowania strzeleckiego w Tyńcu. Graliśmy w koszykówkę, a ja jestem bardzo ruchliwa. Chciałam złapać piłkę i źle stanęłam. Pękła mi kość śródstopia. Na zgrupowaniu strzelałam jeszcze o kulach. Na szczęście szybko mnie zoperował dr Krzysztof Ficek i straciłam tylko tydzień przygotowań.

Teraz chyba celujecie w medal w biegu sztafetowym? T

o jest biatlon, na nic się nie nastawiamy. Białorusinka Daria Domraczewa świetnie biega na tych mistrzostwach świata, a ciągle jest bez medalu. Szanse mamy.

Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali