Reklama
Rozwiń
Reklama

Jerry Buss, największy showman wśród właścicieli klubów NBA

W poniedziałek zmarł Jerry Buss - człowiek, który pokazał, jak bawić się koszykówką

Publikacja: 23.02.2013 00:01

Pogrzeb był w najlepszym hollywoodzkim stylu. Miejsce akcji: Nokia Theatre w Los Angeles, w obsadzie gwiazdy z szefem NBA Davidem Sternem na czele, a muzyka: od filmu "Toy story" do Franka Sinatry.

A w tle zdjęcia Jerry'ego Bussa w otoczeniu wnuków, starego druha Hugh Hefnera i z żetonami do pokera. Tak odchodził największy showman wśród właścicieli klubów NBA. Inaczej być nie mogło - Hollywood patrzy.

Chemik z wykształcenia, deweloper z zawodu sportowe imperium zaczął budować w 1979 roku. Los Angeles Lakers, hokejowy Los Angeles Kings i halę sportową przejął za 67,5 mln dolarów i od razu otworzył erę "Showtime", gdzie najbardziej liczyła się rozrywka, a wynik miał przyjść razem z dobrą zabawą.

I nie pomylił się. Pierwsze mistrzostwo NBA zdobył już rok później - pierwsze z dziesięciu. Świętował na ulicach Los Angeles, ubrany w kraciastą marynarkę i w rozpiętej koszuli. Po prostu znak czasu.

Zawsze dbał, by na parkiecie były gwiazdy grające widowiskowo: Kareem Abdul Jabbar i Magic Johnson, potem Kobe Bryant i Shaquille O'Neal. Trafił na rządy Davida Sterna, który chciał budować największe przedsiębiorstwo sportowo-marketingowe na świecie. Idealnie się uzupełniali. Stern zajął się tym na poziomie globalnym, Buss dodawał kolorytu w stolicy show biznesu. Jako pierwszy wprowadził na parkiety zespół cheerleaderek – Laker Girls. Dlatego na pogrzebie Stern mógł go nazwać „wizjonerem, którego wpływ na koszykówkę był nieoceniony".

Reklama
Reklama

Tak prowadził klub, tak żył. Lubił piękne kobiety i uwielbiał grę w pokera, startował nawet z sukcesami w zawodach. Hugh Hefner, właściciel „Playboya", wspominał po jego śmierci, że Buss uczestniczył w wielu jego imprezach. – Nie pamiętam dokładnie, jak się poznaliśmy, ale pewnie na jednym z przyjęć „Playboya". To było coś, co nas połączyło. Nie przemysł wydawniczy, nie sport, ale wspólna zabawa – mówił Hefner w wywiadzie radiowym.

Ale Buss nie był tylko playboyem. Wielkiej fortuny nie odziedziczył, wychowywał się w Wyoming, w czasach Wielkiego Kryzysu, i znał biedę, dlatego cenił ciężką pracę. Jego rodzice się rozwiedli, matka pracowała jako kelnerka. W domu się nie przelewało.

Podobno pierwszy przychodził do biura, ostatni z niego wychodził. Niektórzy żartowali, że było mu z tym łatwiej, bo w ogóle nie kładł się spać. A ludzie wierzyli, że ma rację. Kobe Bryant wspominał na uroczystościach pogrzebowych, jak protestował przeciwko powrotowi Phila Jacksona na ławkę trenerską Lakersów w 2005 roku. - Jerry Buss powiedział tylko: zaufaj mi i to wystarczyło - opowiadał.

Był lojalny, a O'Neal wyjaśnił, co się działo, gdy próbowało się tę lojalność testować. - Kiedy pierwszy raz chciałem przedłużyć kontrakt - zrobił to, kiedy drugi raz go o to poprosiłem - zrobił to. Kiedy poprosiłem go trzeci raz, sprzedał mnie - śmiał się O'Neal.

Z Wyoming zostało mu jeszcze jedno: bujne wąsy i miłość do dżinsów, które nosił niemal bez przerwy. Śmiali się, że jest kowbojem z reklam Marlboro, ale to też budowało jego legendę.

Z Lakersów zrobił rodzinne przedsiębiorstwo. Wszystkie sześcioro dzieci pracuje w klubie, więc można być pewnym, że styl Bussa nie zaginie. Każdemu, kto przewinął się przez klub, starał się zaszczepić swoją maksymę: „Nie chcę zwycięzców, chcę mistrzów".

Reklama
Reklama

Cenili go nawet najwięksi rywale: Donald Sterling, właściciel będących ciągle w cieniu wielkich sąsiadów Los Angeles Clippers, czy Mark Cuban, miliarder niemal równie ekscentryczny co Buss.

Przez ostatnie 18 miesięcy walczył z rakiem, zmarł 18 lutego z powodu niewydolności nerek. Miał 80 lat.

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama