Nikt się nie śmieje z Legii

Jan Urban, trener Legii Warszawa, o nowych piłkarzach, skutecznym prezesie i ambicjach w szatni.

Aktualizacja: 08.03.2013 01:59 Publikacja: 08.03.2013 01:58

Mówi pan, że pana piłkarze nie mogą tłumaczyć słabszego początku presją. Dlaczego?

Jan Urban:

Zrozumiałbym to, gdyby do końca zostały trzy kolejki, a w czołówce tabeli byłby ścisk. Wtedy mógłbym ich jakoś tłumaczyć, ale nie teraz. Na razie mnie to śmieszy, presja w takim klubie jak Legia to rzecz naturalna, mamy wielu doświadczonych zawodników i zespół musi sobie z nią poradzić.

Jak się grało w Europie czy reprezentacji Polski, nie można się tanio tłumaczyć po remisie z Bełchatowem.

To, że Legię obwołano mistrzem Polski jeszcze przed pierwszym meczem, chyba panu nie pomaga?

Nie pomaga ani mnie, ani zawodnikom. Wydaje mi się, że to brak szacunku dla rywali, bo przecież wszystko trzeba wywalczyć na boisku. Znamy polską ligę, widzimy, jak zaskakujące w każdej kolejce padają wyniki, dlatego niezbędna jest pokora i ciężka praca. Musimy potwierdzić to, że mamy drużynę na pierwsze miejsce nie w wywiadach, ale podczas meczów.

Musiał pan już wstrząsnąć swoimi piłkarzami, były mocne słowa?

Na razie nie. Sami sobie przegraliśmy mecz z Koroną. Legia pierwszy raz od początku sezonu straciła trzy gole w jednym spotkaniu. To niedopuszczalne, że zdobywamy na wyjeździe dwie bramki i nie przywozimy do Warszawy nawet punktu. Straciliśmy gole po stałych fragmentach gry, to był kryminał, skandal, nie do przyjęcia. W taki sposób nie wolno nam grać. Rozumiem przegrać walkę w powietrzu, takie gole się zdarzają, ale nie można na boisku drzemać, gubić krycia.

Tak się zimą wzmocniliście, że teraz po dwóch meczach liga się z was śmieje.

Za ostre słowa, nikt nie śmieje się z Legii. Początek nie jest udany, przecież nie powiem, że jest euforia. Nie ma się z czego cieszyć, bo straciliśmy punkty z rywalami, którzy delikatnie mówiąc, byli w naszym zasięgu. O Koronie już mówiłem, a remisu z Bełchatowem nie potrafię wytłumaczyć. Martwi mnie nasz styl, zagraliśmy tak, jak chciał tego rywal, a mamy przecież o wiele więcej argumentów, z których nie potrafiliśmy skorzystać. Graliśmy nerwowo, brakowało płynności, kombinacyjnych akcji. Sami sobie dopisaliśmy trzy punkty jeszcze przed meczem, a później rzeczywistość okazała się inna.

Danijel Ljuboja jest bez formy?

Jest w formie, tylko przeciwnicy nie śpią. Analizują naszą grę, wiedzą, ile Danijel dał zespołowi w pierwszej rundzie. To nie ja wybierałem go na najlepszego piłkarza ekstraklasy, nie ja mówiłem, że potrzeba nam więcej takich zawodników, żeby było dla kogo na stadiony przychodzić. Nie popadajmy z jednej skrajności w drugą. Danijel nie zagrał dobrze ani przeciwko Koronie, ani przeciwko Bełchatowowi, ale pytam: kto zagrał? Jedna gwiazda, obojętnie jakiego kalibru, nie wygra meczu, nie pociągnie zespołu. Niektórzy piłkarze błyszczą dopiero wtedy, gdy drużyna gra dobrze, wtedy oni wchodzą jeszcze poziom wyżej. Taki jest właśnie Ljuboja.

Prezes Bogusław Leśnodorski ma trochę inny styl zarządzania klubem, niż jego poprzednicy...

Tak, przychodzi na treningi, do pokoju trenera. Rozmawiamy. Widać, że prezes żyje klubem, jest to dla niego nowa przygoda. Chciałby zrobić wszystko szybko i jak najlepiej. Stąd te transfery, kiedy długo się nie zastanawiał, tylko korzystał z okazji. Zwróćmy uwagę, że poza Bereszyńskim, który ma być naszą przyszłością, wzięliśmy piłkarzy już uznanych w ekstraklasie, mających swoją markę. Prezes swoje zrobił, reszta to mój problem.

Prezes przychodzi na treningi Legii. Rozmawiamy. On już swoje zrobił, reszta to mój problem

Pana poprzednia kadencja w Legii zakończyła się po trzech wiosennych meczach, kiedy przegraliście z Odrą i Polonią Bytom. Nie boi się pan powtórki?

To było do przewidzenia, że zaczniecie grzebać i wyciągnięcie tamtą historię. Nie wiem jak będzie, zobaczymy. Gramy w piątek z Podbeskidziem i chcemy wygrać, ale przecież łatwo nie będzie. Drużyna z Bielska pokonała w pierwszej kolejce Jagiellonię aż 4:0, a później Jagiellonia wygrała z Górnikiem. Drużyny skazane na spadek na początku rundy pokazują, że nadają się jeszcze do wyleczenia. Jesienią Legia wygrywała z najsłabszymi drużynami, co dało nam mistrzostwo jesieni i cztery punkty przewagi. Z drużynami z czołówki było już różnie, wydaje mi się, że punkty w bezpośrednich meczach podzielą się równo. Po mistrzostwo sięgnie ten, kto najrzadziej będzie potykał się w starciach ze słabszymi drużynami.

Legia może przegrać tytuł tylko z Legią?

Wiemy że jesteśmy głównym faworytem, mamy najsilniejszą kadrę. Ale ja mam na to trochę inny punkt widzenia. Czy lepszy jest Dwaliszwili czy Marek Saganowski, który dopóki nie zachorował strzelił cztery gole w sześciu meczach? Lepszy jest Dwaliszwili czy Ljuboja? Brzyski czy Jakub Wawrzyniak? Moim zdaniem nowi zawodnicy nie są lepsi od tych, których mieliśmy wcześniej, może niektórzy są na podobnym poziomie. Oczywiście mam teraz komfort, kiedy w zespole pojawiają się kary za kartki i kontuzje.

Trudno utrzymać tak szeroką i wyrównaną kadrę? Szatnia się już gotuje?

Konflikty mogą się pojawić, ale na razie jest spokojnie. Dobrze, że mamy jeszcze Puchar Polski, bo jak największa liczba meczów pozwoli mi posłać na boisko wszystkich. Na razie nie mam problemów z ambitnymi piłkarzami, ale wiem, że być może będę musiał się z tym problemem zmierzyć.

Dla młodych nadal jest pan dobrym wujkiem?

Starsi zawodnicy powinni odgrywać główne role, młodzi mają się uczyć. Jesienią mieliśmy dużo szczęścia, wymyśliliśmy sobie Jakuba Koseckiego, Daniela Łukasika czy Dominika Furmana, którzy wnieśli do drużyny bardzo dużo. Nie mogą narzekać, bo doceniliśmy ich wysiłek przedłużając kontrakty. Zdarzało się, że to młodzież ciągnęła zespół do przodu, ale nie możemy obarczać jej presją za to, co się teraz dzieje. Czy jestem dobrym wujkiem? Jest marchewka, jest i kij. Wydaje mi się, że drużyna mnie rozumie i wie, kiedy jest czas na żarty i śmiech, a kiedy trzeba pracować. Wszyscy chyba doceniają to, że jestem sprawiedliwy.

Mówi pan, że pana piłkarze nie mogą tłumaczyć słabszego początku presją. Dlaczego?

Jan Urban:

Pozostało 98% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?