Burak Yilmaz w tym sezonie Ligi Mistrzów strzelił już osiem bramek i jeśli przeliczyć to na minuty spędzone na boisku, to ma lepszą średnią niż dwie największe obecnie gwiazdy futbolu z Realu i Barcelony. Gole strzelał w sześciu kolejnych spotkaniach, co ani Messiemu, ani Ronaldo się jeszcze nie udało.
Jest o nim coraz głośniej na rynku transferowym i może powiedzieć: nareszcie, bo do wielkiej kariery wystartował późno. Ma już 28 lat i w Turcji jest znany, zwiedził wszystkie najlepsze kluby, ale w Besiktasie i Fenerbahce wielkiej kariery nie zrobił.
Dopiero w Trabzonsporze trener Senol Gunes odkrył, że ten wielki facet nadaje się najlepiej do zdobywania goli. W dwa lata strzelił ich dla tego klubu 55 i na trwałe przymocował Pawła Brożka do ławki rezerwowych.
Polak dla poratowania kariery przeniósł się do hiszpańskiego Recreativo Huelva, a Burak trafił do Galatasaray, które po kilku latach przerwy szykowało się do natarcia na Ligę Mistrzów.
Fatih Terim, drugi z wielkich tureckich trenerów ostatnich lat, zbudował nad Bosforem drużynę, która robi wrażenie. Nie licząc całej grupy reprezentantów Turcji, już wcześniej byli w niej bramkarz Fernando Muslera - bohater Urugwaju z ostatnich mistrzostw świata, Emmanuel Eboue z Arsenalu, były reprezentant Hiszpanii Albert Riera, czy wypożyczony z Juventusu Turyn reprezentant Brazylii Felipe Melo. W zimie dotarły jeszcze gwiazdy światowego formatu: Didier Drogba i Wesley Sneijder, ale najgłośniej i tak mówi się o Buraku Yilmazie.