Reklama
Rozwiń
Reklama

NFL: jak na tablicy w hotelu rodziła się historia draftu

W Nowym Jorku trwa draft do NFL. Dla Charleya Trippiego tylko pretekst, by powiedzieć, jak to się dawniej wybierało. Jak na czarnej tablicy w hotelu rodziła się historia draftu

Publikacja: 27.04.2013 01:01

NFL: jak na tablicy w hotelu rodziła się historia draftu

Foto: Domena publiczna

O mechanizmie draftu pisze się grube książki, choć główna zasada jest prosta: umożliwić wyrównanie poziomu ligowej rywalizacji w ukochanym amerykańskim sporcie poprzez ofiarowanie szansy wyboru lepszych graczy przez słabsze drużyny. Tyle zasada, resztę pisze historia, już od 1936 roku.

Jak NFL nie gra, to draft (tak jak w NBA) zapełnia łamy gazet, ekrany telewizorów i pasma radiowe w USA. Trzy dni z kwietniowym draftem do NFL to trzy rundy, w czasie których drużyny mają swoje sztaby (dosłownie „war rooms") i liczą pracowicie, czy wybrać żywego człowieka, czy kupić, czy sprzedać prawo jego wyboru. Potem jest ogłoszenie, uściski krewnych, znajomych i trenerów, wręczanie symbolicznych czapeczek, koszulek, komentarze, podniecenie i nastrój, jakiego nie znajdzie się nigdzie indziej. Wszystko w światłach rampy, a dokładniej na scenie Radio City Music Hall.

Są emocje – bo ci wybrani w pierwszej rundzie mają zagwarantowane 390 tys. dolarów za sezon na początek (w porównaniu z gwiazdami to niewiele, ale schylić się warto), bo trochę w tym wydarzeniu handlu żywym towarem, bo to duży biznes i show. Dla wybranych początek zawodowej drogi do wielkich pieniędzy, a dla odrzuconych przykry cios. To miejsce pracy setek agentów, pośredników, ekspertów i doradców. Draft nie zamyka i nie otwiera wszystkich furtek do sportowego raju (jeszcze są przedsezonowe mecze i konieczność zakwalifikowania się do ograniczonej przepisami kadry drużyny), ale w amerykańskiej kulturze sportu jest wydarzeniem nadzwyczajnym.

Zanim takim się stało, było zupełnie inaczej. W miejscowości Athens w stanie Georgia żyje wciąż pan Charley Trippi, ten, który miał nr 1 w drafcie do NFL w 1945 roku. Ma 91 lat. Z okazji draftu 2013 przypomniał rodakom, co się zmieniło. Najpierw to, że grał w futbol amerykański w czasach, gdy jeszcze nikt nie mierzył co do ułamka sekundy czasu 40-metrowego sprintu z piłką między białymi liniami boiska, gdy nikt nie miał żadnego agenta do negocjacji kontraktu i gdy piłkarz Trippi nawet nie myślał o wycieczce na scenę w Nowym Jorku.

Charley Trippi wiedział tylko, że jako zdolny halfback (to znaczy dodatkowy skrzydłowy) z uniwersytetu stanowego Georgia wpadł w oko właścicielowi Chicago Cardinals. Właściciel, Charles Bidwill, poinformował o tym futbolistę drogą telefoniczną i to by było wszystko w kwestii przyszłości i sławy. Draft odbył się tak, że w nowojorskim hotelu zebrali się właściciele klubów, wypisali kredą na tablicy nazwiska interesujących ich graczy i metodą skreślania dokonywali wyborów.

Reklama
Reklama

Halfback Trippi został zatem poinformowany telefonicznie 8 kwietnia 1945 roku, że zagra w Chicago Cardinals, a gazety i dziennikarze dowiedzieli się o składzie drużyny jakieś parę tygodni później. – Trzech pierwszych futbolistów miało zupełnie dobre gaże, a mnie na pieniądzach bardzo zależało, bo choć miałem tylko 23 lata, to w domu czekała żona i dziecko – mówił senior draftu.

To, co łączy przeszłość z teraźniejszością, to fakt, że po wyborze i podpisaniu kontraktu halfback z Georgii jeszcze dwa sezony grał w uniwersyteckiej lidze futbolu amerykańskiego i do tego zagrał 106 meczów w lokalnej lidze baseballowej, a nawet został numerem 1 draftu do All-America Football Conference, stworzonej w 1946 roku ligi konkurencyjnej do National Football League.

Draft nie był wtedy narodową obsesją Amerykanów, ale sportowcy zdobywali popularność dość szybko. Życiorys Charleya Trippiego stał się więc dość znany. Pisano, jak trenował futbol i ciężko pracował w rozlewni Coca-Coli (jako kierowca ciężarówki), jak w meczu o Rose Bowl (finał ligi akademickiej) w 1943 roku zdobył nagrodę Heismana dla najlepszego zawodnika uniwersyteckiego.

Potem jak draft wojenny skierował go do sił powietrznych USA. Umiejętności sportowe uchroniły go od wysłania na front w Europie. Po prostu jeździł z drużyną Third Air Force po kraju i grał mecze z ekipami innych baz wojskowych. – Nigdy nie miałem karabinu w ręku. Po prostu bawiliśmy grą piechotę – przyznał po latach.

Bidwella poznał na meczu towarzyskim w 1944 roku w Chicago, gdy bronił barw najlepszych amatorów przeciw mistrzom NFL z minionego sezonu. Właściciel Cardinals przechwycił Trippiego dosłownie w chwili zwolnienia z wojska, ale skoro jeszcze była wojna, to i prawa sportu podporządkowano nakazowi chwili. Charley Trippi nie stracił stopnia, mógł nadal grać na uczelni i zbierać kolejne nagrody przed życiem zawodowca.

Gdy został nr 1 także w AAFC musiał wybierać, gdzie iść. Wybrał NFL. Liga wydawałą mu się bardziej stabilna, no i kontrakt z Bidwellem okazały. Wynegocjował w 5 minut 100 tys. dolarów za cztery lata gry plus bonus (25 tys.) za podpis. Dziś to jakieś 1,2 mln dolarów. Dostał także i wykorzystał prawo do gry w lidze baseballowej w barwach Atlanta Crackers (10 tys. dol. za grę w 1947 roku). Trzy lata po wyborze halfback Charley Trippi poprowadził swą drużynę do mistrzostwa w NFL. Grał w lidze 9 lat, zawsze dla Cardinals, w 1968 roku został włączony do Holu Sławy gwiazd futbolu amerykańskiego. Inaczej niż dzisiejsi futboliści, zarobek inwestował mądrze, w nieruchomości, został zamożnym deweloperem, był także krótko trenerem w NFL.

Reklama
Reklama

W Athens, gdzie mieszka z żoną, ma wciąż lokalną sławę, chodzi na mecze futbolowe, ale nie udziela się oficjalnie w sporcie. – Pieniądze stały się w futbolu zbyt wielkie. Patrzę na draft bez uwagi. Patrzę na to, jak kiedyś patrzono na mnie – mówi.

O mechanizmie draftu pisze się grube książki, choć główna zasada jest prosta: umożliwić wyrównanie poziomu ligowej rywalizacji w ukochanym amerykańskim sporcie poprzez ofiarowanie szansy wyboru lepszych graczy przez słabsze drużyny. Tyle zasada, resztę pisze historia, już od 1936 roku.

Jak NFL nie gra, to draft (tak jak w NBA) zapełnia łamy gazet, ekrany telewizorów i pasma radiowe w USA. Trzy dni z kwietniowym draftem do NFL to trzy rundy, w czasie których drużyny mają swoje sztaby (dosłownie „war rooms") i liczą pracowicie, czy wybrać żywego człowieka, czy kupić, czy sprzedać prawo jego wyboru. Potem jest ogłoszenie, uściski krewnych, znajomych i trenerów, wręczanie symbolicznych czapeczek, koszulek, komentarze, podniecenie i nastrój, jakiego nie znajdzie się nigdzie indziej. Wszystko w światłach rampy, a dokładniej na scenie Radio City Music Hall.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama