O takiej walce jeszcze kilka miesięcy temu nikt nawet nie myślał. Jeśli już, to do Powietkina, regularnego mistrza świata organizacji WBA w wadze ciężkiej, przymierzał się raczej Tomasz Adamek, bo uważał, że miałby szansę powalczyć o zwycięstwo. Odzewu jednak nie było.
Dla Wawrzyka, pięściarza młodego i zdolnego, ale wracającego dopiero do gry po serii poważnych kontuzji, jest to skok na bardzo głęboką wodę. Są jednak propozycje, których się nie odrzuca. Na ogół chodzi o wielkie pieniądze lub mistrzowskie tytuły. Tym razem stawką jest pas regularny WBA, superczempionem tej organizacji jest Władymir Kliczko, z którym Powietkin ma się zmierzyć we wrześniu.
O tej właśnie walce już teraz jest bardzo głośno, bo ludzie Powietkina wygrali przetarg, nokautując firmę K2 braci Kliczków ofertą 23 mln dolarów. Nic dziwnego, że młodszy z Ukraińców, który zarobi ponad 17 mln USD, przyjął wyzwanie.
To istotna informacja, bo wyjaśnia, dlaczego Powietkin chciał wcześniej walki na przetarcie z wysokim, mającym dobry bilans rywalem, który nie będzie stwarzał w ringu nadmiernych problemów. Dlatego padło na Wawrzyka, który nie należy do ścisłej czołówki wagi ciężkiej, ale spełnia wszystkie inne warunki.
Chłodna kalkulacja nie pozostawia cienia wątpliwości, że dziś wieczorem zdecydowanym faworytem jest Powietkin, tak jak za cztery miesiące będzie nim Kliczko. Ale żeby doszło do walki we wrześniu, Rosjanin nie może przegrać z Wawrzykiem.