Nie liczmy na cuda

Prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski o Lidze Mistrzów, trudnych transferach i cierpliwości.

Aktualizacja: 29.05.2013 01:26 Publikacja: 29.05.2013 01:25

Nie liczmy na cuda

Foto: ROL

Rz: Co pan poczuł, kiedy Legia została mistrzem Polski: radość czy ulgę?

Bogusław Leśnodorski:

Minęło za mało czasu, żeby to na spokojnie ocenić. Ciągle jest dużo spraw do załatwienia, zostały jeszcze dwa mecze, planujemy fetę na mieście. Ale rzeczywiście w ostatnią sobotę ulga była chyba dominującym uczuciem.

Miał pan chwile zwątpienia?

Nie. Wiedziałem, że jesteśmy najlepsi. Mistrzostwo zdobywa się przez cały sezon, nie jednym meczem. Nie zgadzam się, że tytuł ma mniejszą wartość, bo przesądziło o nim nie nasze zwycięstwo, a porażka Lecha z Podbeskidziem. Myśmy z tym Lechem dwa razy wygrali.

Teraz Liga Mistrzów?

Radzę wyluzować. Oczywiście zrobimy wszystko, żeby dostać się do fazy grupowej któregoś z europejskich pucharów, żeby zajść jak najdalej. Wiem, że to zabrzmi jak wymówka, ale nie można wymagać, żeby wielki zespół powstał tak szybko. Minęło pół roku, od kiedy zostałem prezesem, mamy za sobą zaledwie jedno zimowe okno transferowe. Nie spodziewajmy się cudów. Oczywiście apel o luz kieruję do kibiców, nie do drużyny. Ona ma się akurat spiąć.

Radzę wyluzować. Będziemy walczyć, ale wielkiej drużyny nie da się zbudować od razu

Jako prezes może pan pomóc transferami.

I od razu mówię, że nie jest łatwo. Oczywiście na hurra można byłoby kupić kilku zawodników i cieszyć się, że drużyna jest wzmocniona. Ale my działamy inaczej, od kilku miesięcy obserwujemy dziesięciu zawodników, w Polsce i za granicą, sprawdzamy, jaka jest możliwość ich pozyskania. Przez chwilę była opcja z Pablo Aimarem, ale to już nieaktualne, podobnie z Milanem Barosem. Na pewno weźmiemy jakiegoś chłopaka z Fluminense, może ich być zresztą więcej. Musimy poczekać jeszcze dwa tygodnie i będą pierwsze szczegóły.

Planuje pan kupić gwiazdę, która przyciągnie kibiców na stadion? Będzie drugi Danijel Ljuboja?

Ljuboja to już raczej nie, ale nie wykluczam kogoś ze znanym nazwiskiem. Pytanie, kogo pokochają kibice. Nie jest tak, że sobie siadam i wymyślam piłkarzy. W Legii transfery to efekt pracy wielu osób. Poza tym uważam, że przychodzenie na stadion dla jednej gwiazdy to zły model.

Jaki ma pan budżet na wzmocnienia?

Jest określony, ale jak się trafi jakaś okazja, to znajdziemy dodatkowe pieniądze. Nie powiem jakie, bo z Legią jest tak, że jak się zgłasza, to słyszy cenę dwieście razy wyższą.

Drużynie brakowało lidera.

Rzeczywiście, gdybym miał wskazać najlepszego piłkarza Legii w rundzie wiosennej, to bym nie potrafił. Mieliśmy na tyle silny skład, że wystarczyło, by każdy zawodnik rozegrał po kilka bardzo dobrych meczów. Nie mieliśmy lidera, ale może to i dobrze. Każdy by chciał Leo Messiego albo Neymara, ale takich zawodników, którzy sami potrafią decydować o losach meczów, jest może dziesięciu w Europie. Na tym etapie Legia musi być przede wszystkim drużyną.

Będziecie sprzedawać piłkarzy?

Ktoś odejdzie na pewno. Zagraniczne kluby interesują się tymi, którzy mają przed sobą jeszcze wiele lat gry na wysokim poziomie, a takich w Legii nie brakuje. Ale wyprzedaży nie będzie.

Nie boi się pan tej letniej rewolucji? Ljuboja odejdzie, Michał Żewłakow kończy karierę, kończą się umowy Inakiego Astiza i Marka Saganowskiego...

Nie boję się w ogóle, nie wiem, jakie to uczucie. Mamy ligę jeszcze przez dwa tygodnie, a później będziemy rozmawiać o nowych umowach. Trzeba też podpisać nowy kontrakt z trenerem Janem Urbanem. Nie ma czegoś takiego, jak przedłużenie dotychczasowego, musimy się wzajemnie wysłuchać i podjąć decyzję o dalszej współpracy. Michał Żewłakow zostanie w klubie jako dyrektor sportowy. Na razie ma jednak kontrakt jako piłkarz, więc jest za wcześnie, by rozmawiać z nim o szczegółach pracy w nowej roli. Jeśli jednak jest dobra wola z obu stron, to nie wyobrażam sobie, żebyśmy się nie dogadali.

Legia da swoim piłkarzom do podziału minimum 4,7 miliona złotych premii za mistrzostwo. To rekord polskiej ligi. Staliście się rozrzutni?

Taki wydatek odczułby każdy klub, ale zasady ustalone zostały przed sezonem i trzeba dotrzymywać danego słowa. Być może zmienimy zasady przed nowym sezonem, ale myślę, że każdy prezes chciałby mieć co roku takie problemy, jakie ja mam teraz.

Ma pan za sobą pierwsze pół roku z polską ligą. Coś pana szczególnie zaskoczyło?

Patrzę na ekstraklasę z wielką nadzieją. Oczywiście było kilka rozczarowań, ale na większość ligowych spraw patrzę z optymizmem. Okazało się, że rozgrywki są dużo ciekawsze, niż się o nich mówi. Z drugiej strony strasznie motywująca do pracy jest świadomość, jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Liga ma olbrzymie możliwości, stoi przed szansą rozwoju, ale trzeba to wszystko dobrze poukładać.

Dlaczego mówi pan, że liga jest ciekawa, skoro o mistrzostwo Legia walczyła tylko z Lechem?

Tak, ale ten Lech potrafił w ostatniej kolejce przegrać z walczącym o utrzymanie Podbeskidziem na własnym boisku. Drużyny, które jesienią należały do najgorszych, w tabeli rundy wiosennej są w czołówce.

Reforma uatrakcyjni ligę?

Nie wiem, ale trzeba coś zmienić. Gorzej być nie może, gramy za mało, za późno zaczynamy sezon, więc reforma jest potrzebna. Czy będzie atrakcyjniej, pokaże tabela po sezonie zasadniczym, kiedy okaże się, jaki dystans jest pomiędzy drużynami.

Jak będzie wyglądała feta po ostatnim meczu w sezonie? Macie już zaplanowane wszystkie szczegóły?

Klub będzie próbował zrobić coś fajnego dla kibiców, ale scenariusz nie jest dla nas wymarzony. Nie dostaliśmy zgody na imprezę na starówce, która wydawała się naturalnym miejscem świętowania sukcesu. Zorganizujemy przejazd przez miasto odkrytym autobusem. Wkrótce poinformujemy o dokładnej trasie. Nawet jeszcze nie widziałem tego autobusu, ciągle nie mam czasu, w tym klubie pracuje się bez przerwy.

Wsiądzie pan do autobusu z drużyną?

Nie zastanawiałem się. Może byłoby fajnie, ale nie wiadomo, czy znajdzie się dla mnie miejsce.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku