Ktoś odejdzie na pewno. Zagraniczne kluby interesują się tymi, którzy mają przed sobą jeszcze wiele lat gry na wysokim poziomie, a takich w Legii nie brakuje. Ale wyprzedaży nie będzie.
Nie boi się pan tej letniej rewolucji? Ljuboja odejdzie, Michał Żewłakow kończy karierę, kończą się umowy Inakiego Astiza i Marka Saganowskiego...
Nie boję się w ogóle, nie wiem, jakie to uczucie. Mamy ligę jeszcze przez dwa tygodnie, a później będziemy rozmawiać o nowych umowach. Trzeba też podpisać nowy kontrakt z trenerem Janem Urbanem. Nie ma czegoś takiego, jak przedłużenie dotychczasowego, musimy się wzajemnie wysłuchać i podjąć decyzję o dalszej współpracy. Michał Żewłakow zostanie w klubie jako dyrektor sportowy. Na razie ma jednak kontrakt jako piłkarz, więc jest za wcześnie, by rozmawiać z nim o szczegółach pracy w nowej roli. Jeśli jednak jest dobra wola z obu stron, to nie wyobrażam sobie, żebyśmy się nie dogadali.
Legia da swoim piłkarzom do podziału minimum 4,7 miliona złotych premii za mistrzostwo. To rekord polskiej ligi. Staliście się rozrzutni?
Taki wydatek odczułby każdy klub, ale zasady ustalone zostały przed sezonem i trzeba dotrzymywać danego słowa. Być może zmienimy zasady przed nowym sezonem, ale myślę, że każdy prezes chciałby mieć co roku takie problemy, jakie ja mam teraz.