Rz: Pogniewaliście się na dziennikarzy za krytykę po pierwszym meczu z Molde?
Marek Saganowski:
Nie pogniewaliśmy się, ale na pewno trochę nas zdenerwowała. Rzeczywiście słabo zagraliśmy w pierwszej połowie, nic nam się nie udawało, ale druga część meczu była już dobra. Doprowadziliśmy do wyrównania, a przeciwnicy nie byli w stanie zagrozić naszej bramce. W Polsce nikt o tym nie pamięta, ciągle wytyka nam się grę przed przerwą. Przygotowywaliśmy się do spotkania z Podbeskidziem w ekstraklasie i dalej słyszeliśmy tylko pytania o te 45 minut. To irytujące.
Ale nie ma w tym nic dziwnego. Trudno ekscytować się meczem z Podbeskidziem, kiedy walczycie o Ligę Mistrzów.
Dziennikarze szukają tylko negatywnych rzeczy. Proszę spojrzeć na nasze wyniki – na razie nie ma powodów do niepokoju. Zdarzają nam się słabsze momenty, ale nie całe spotkania. W lidze też nam nikt punktów za darmo nie daje, w każdym spotkaniu jesteśmy faworytem, co nie ułatwia zadania. Ale wygrywając trzy mecze i strzelając w nich dwanaście goli, pokazaliśmy klasę. W nowej ekstraklasie po fazie zasadniczej nawet dziesięć punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli nie da nam komfortu. Wszystko rozstrzygnie się dopiero w siedmiu ostatnich kolejkach, gdy będziemy już rywalizować w grupie mistrzowskiej, a punkty zostaną podzielone.