Wynik 1:1 przed meczem w Bukareszcie bralibyście w ciemno.
Zdecydowanie, wracamy z Rumunii pełni optymizmu, bo wiedzieliśmy, że na stadionie w Bukareszcie czeka nas piekło. Atmosfera tego meczu była niesamowita, kibice Steauy byli bardzo głośni, a stawka spotkania olbrzymia. Oczywiście mieliśmy trochę szczęścia, ale mogliśmy się też pokusić o lepszy wynik. Remis jest sprawiedliwy.
Dlaczego znowu lepiej zagraliście dopiero po przerwie?
Na takim poziomie nie można dać się ponieść chwili, potrzeba wyrachowania. Gra się wynikiem, pamiętając że czeka nas jeszcze rewanż w Warszawie. Przez pierwsze 45 minut mieliśmy zobaczyć, jak przeciwnik prezentuje się w rzeczywistości, na co go stać. Taki był plan. Rzeczywiście Steaua miała kilka okazji, nie można powiedzieć, że kontrolowaliśmy to, co dzieje się na boisku, ale przeżyliśmy tracąc tylko jednego gola.
Atmosfera na trybunach miała wpływ na waszą grę?