Wiemy już, że podpisze sześcioletni kontrakt i będzie zarabiał między 7 a 11 mln euro rocznie. Nie wiemy jednak najważniejszego: ile kosztował i czy padnie długooczekiwany transferowy rekord. Show musi trwać. Odpowiedź na ostatnie pytanie poznamy w poniedziałek o 13. Na tę godzinę zaplanowano królewską prezentację na stadionie Santiago Bernabeu.
Bale otrzyma podczas niej koszulkę z numerem 11, tę samą, która trafiła już do sprzedaży, bo transfer utrzymać w tajemnicy było coraz trudniej. Mówiło się o nim od trzech miesięcy, targi zaczynano od 70 milionów, żądania urosły w pewnym momencie do 120 milionów, negocjacje zrywano i wznawiano jak w najlepszym tasiemcu. Dziś padają już tylko dwie kwoty. 91 milionów, czyli o trzy miliony mniej, niż w 2009 roku Real zapłacił za Cristiano Ronaldo. I 100 milionów, czyli absolutny rekord. Pierwsza suma dominuje w mediach hiszpańskich, m.in. opiniotwórczym „El Pais”, druga – w angielskich.
Pewne jest, że na transferowej liście wszech czasów zepchnie na trzecie miejsce Zinedine’a Zidane’a, który w 2001 roku przechodził z Juventusu do Realu za 73,5 mln. Będzie droższy niż inni piłkarze sprowadzani do Madrytu: Kaka (65 mln w 2009 roku) i Luis Figo (60 mln w 2000 roku), zostawi w tyle Zlatana Ibrahimovicia (za 69,5 mln do Barcelony w 2009 roku), wreszcie pobije tegoroczny rekord szejków z PSG, którzy za Edinsona Cavaniego dali 64 mln.
Znów ruszy lawina pytań i dyskusji, czy to nie przesada wydawać takie pieniądze na kogoś, kto wprawdzie został gwiazdą Premiership, ale nie zdobył jeszcze żadnego trofeum, a w Lidze Mistrzów rozegrał dopiero 11 meczów. Prezydent Realu Florentino Perez wierzy, że sięgnąć do kieszeni było warto, a Bale szybko spłaci kredyt zaufania.
– Nie wiem, czy istnieje dobry moment na przeprowadzkę, ale kiedyś musiało do tego dojść. Tottenham był dla mnie jak rodzina, pozostanie w moim sercu, tu spędziłem dotychczas najlepsze lata w karierze, ale podobnie jak wielu młodych piłkarzy marzyłem o grze w Realu i mój sen właśnie się spełnia. Jestem gotowy na ten nowy rozdział w życiu – przyznał 24-letni Bale.