Wcześniejsze mecze też chcieliśmy wygrać, nic się nie zmienia. Niestety nie wszystko ułożyło się po naszej myśli, szczególnie ostatnie spotkanie w Kiszyniowie utrudniło naszą sytuację w grupie. Nasza taktyka nie może zostać podporządkowana tylko atakowi, trzeba też bronić własnej bramki. Chodzi o znalezienie złotego środka.
To najważniejszy mecz w pana karierze?
Tak samo ważny był pierwszy mecz z Czarnogórą, Anglią czy Ukrainą, w eliminacjach nie można powiedzieć, że któreś zwycięstwo liczyłoby się bardziej. Zresztą mam nadzieję, że najważniejszy mecz dopiero przede mną i moją drużyną.
Wygląda na to, że trzon zespołu będą tworzyli bardzo niedoświadczeni zawodnicy: Łukasz Szukała, Mateusz Klich i Piotr Zieliński. Nie boi się pan tego?
To pan wystawił taką oś zespołu, ja na razie wolę wstrzymać się z nazwiskami. Zawodnicy, o których mowa, niedawno tworzyli reprezentację młodzieżową, Zieliński zaczął grać w Udinese, Klich odżył w Holandii – przez cały czas byli obserwowani i dojrzeli do kadry.
Skąd pana wiara w sukces? Z różnicy w umiejętnościach piłkarzy czy z tego, że jak jest źle to Polacy się jednoczą?