Vettel lubi jeździć nocą

Niemiec po raz trzeci z rzędu wygrał nocny wyścig na ulicach Singapuru i już tylko wyjątkowy pech może pozbawić go kolejnego tytułu mistrza świata

Publikacja: 22.09.2013 21:12

Vettel lubi jeździć nocą

Foto: AFP

Kierowca Red Bulla nie miał sobie równych i odniósł siódme w tym sezonie zwycięstwo z miażdżącą przewagą 30 sekund – mimo że w połowie wyścigu na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa i Vettel stracił wypracowaną wcześniej przewagę.

Lider punktacji tylko na starcie przeżył chwile grozy: ruszający z drugiego pola Nico Rosberg na chwilę znalazł się przed nim, ale w pierwszym zakręcie srebrny Mercedes nie zmieścił się w torze. – Było ryzykownie – przyznał po wyścigu Vettel. – Na szczęście Nico pojechał za szeroko i odzyskałem prowadzenie.

Tempo Red Bulla z numerem jeden było oszałamiające: mistrz świata miejscami jechał szybciej od rywali o trzy sekundy na okrążeniu. Prowadził przez cały dystans, a poza pole position i zwycięstwem zaliczył jeszcze najlepszy czas okrążenia, zdobywając trzeci raz w karierze tzw. wielkiego szlema.

Nie przeszkodziła mu nawet neutralizacja spowodowana wypadkiem jego przyszłego zespołowego kolegi, Daniela Ricciardo. Sprzątnięcie uszkodzonego Toro Rosso wymagało interwencji samochodu bezpieczeństwa i wówczas rozstrzygnęły się losy drugiej i trzeciej pozycji. Red Bull i Mercedes nie ściągnęli swoich kierowców po nowe opony, w przeciwieństwie do rywali: Fernando Alonso, Kimi Raikkonen czy duet McLarena skorzystali z okazji, zakładając świeże opony i nie tracąc przy tym czasu do liderów. W przypadku Hiszpana i Fina, którzy w przyszłym roku będą tworzyć trudny do pokonania duet w Ferrari, ta decyzja się opłaciła. Gdy zawodnicy Red Bulla i Mercedesa zjechali na swoje ostatnie postoje, tylko Vettel zdołał utrzymać się z przodu. Rosberg, Lewis Hamilton i Mark Webber spadli na koniec pierwszej dziesiątki, a Alonso i Raikkonen weszli do pierwszej trójki.

– Naszym zdaniem ryzyko [zmiany opon podczas neutralizacji] było zbyt duże – tłumaczył szef Mercedesa, Ross Brawn. – Nie chcieliśmy stracić dobrych pozycji. Okazało się zresztą, że poza Alonso i Raikkonenem wszyscy, którzy zjechali do boksu przy neutralizacji, albo stracili swoje pozycje, albo musieli zjeżdżać jeszcze raz.

Kierowcy Mercedesa ostatecznie dojechali do mety na czwartym i piątym miejscu, wykorzystując także pech Webbera. Sfatygowana skrzynia biegów w jego Red Bullu – regulamin dopuszcza bezkarną wymianę co pięć wyścigów, a GP Singapuru było ostatnim w serii – poddała się w samej końcówce. Do uratowania czwartego miejsca zabrakło Australijczykowi dwóch okrążeń, czyli dziesięciu kilometrów.

Poza Vettelem, który po wygraniu GP Singapuru ma już 60 punktów przewagi w mistrzostwach, bohaterami nocnych zawodów zostali Alonso i Raikkonen. Hiszpan mimo startu z siódmego pola już po pierwszym zakręcie jechał trzeci i ostatecznie po raz trzeci z rzędu zajął drugie miejsce. – Tracimy 60 punktów i jesteśmy wolniejsi o sekundę na okrążeniu – wyliczał po wyścigu. – Potrzebujemy szczęścia, jeśli chcemy myśleć o tytule.

Z kolei Raikkonen od piątku narzekał na ból pleców, szczególnie dokuczliwy na tak wyboistym torze jakim jest Singapur. Odnowiła się stara kontuzja z wypadku podczas testów w 2001 roku i występ Fina w kwalifikacjach oraz wyścigu stał pod znakiem zapytania. Nafaszerowany lekami przeciwbólowymi kierowca podjął jednak wyzwanie. Co prawda w czasówce zdobył dopiero 13. pole startowe, ale w niedzielę przyniosło mu ono szczęście: trzecia pozycja w takich warunkach to ogromny sukces. – Trochę mnie boli, ale to bez znaczenia. Mam teraz czas na dojście do siebie – mówił na podium Raikkonen. Kolejny wyścig odbędzie się za dwa tygodnie, w Korei.

Grand Prix Singapuru:

1. S. Vettel (Niemcy, Red Bull) 1:59.13,132

2. F. Alonso (Hiszpania, Ferrari) +32,627;

3. K. Raikkonen (Finlandia, Lotus) +43,920.

Klasyfikacja generalna kierowców

1. Vettel 247 pkt;

2. Alonso 187;

3. L. Hamilton (Wielka Brytania, Mercedes) 151.

Klasyfikacja generalna konstruktorów

1. Red Bull Renault 377 pkt;

2. Ferrari 274;

3. Mercedes 267.

Kierowca Red Bulla nie miał sobie równych i odniósł siódme w tym sezonie zwycięstwo z miażdżącą przewagą 30 sekund – mimo że w połowie wyścigu na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa i Vettel stracił wypracowaną wcześniej przewagę.

Lider punktacji tylko na starcie przeżył chwile grozy: ruszający z drugiego pola Nico Rosberg na chwilę znalazł się przed nim, ale w pierwszym zakręcie srebrny Mercedes nie zmieścił się w torze. – Było ryzykownie – przyznał po wyścigu Vettel. – Na szczęście Nico pojechał za szeroko i odzyskałem prowadzenie.

Pozostało 85% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?