Telewizji publicznej nie stać było na kupienie praw do meczów Polski w eliminacjach do mistrzostw Europy (Francja 2016) i świata (Rosja 2018). Została przelicytowana przez Polsat, który pokaże też finały Euro 2016.
Ta zmiana dla kibiców jest praktycznie obojętna, gdyż zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji (rozdział 3, art. 20 b) każdy właściciel praw telewizyjnych do meczów reprezentacji Polski ma obowiązek pokazania ich w programie ogólnopolskim, dostępnym w całości bez opłaty. Oznacza to, że pokaże je otwarty Polsat. Decyduje o tym, jak precyzuje ustawa, duże zainteresowanie społeczne. Do tej grupy wydarzeń zaliczane są letnie i zimowe igrzyska olimpijskie oraz „półfinały i finały mistrzostw świata i Europy w piłce nożnej, a także inne mecze w ramach tych imprez z udziałem reprezentacji Polski, w tym mecze eliminacyjne". Do tej listy zalicza się również mecze otwarcia Euro i mundiali.
Technicznie to nie jest problem. Polskę pokrywa 18 tzw. multipleksów (MUX-ów) czyli pakietów kanałów telewizyjnych, zawierających wszystkie najważniejsze stacje, w tym TVP, TVN i Polsat. Wystarczy mieć antenę.
Różnice zaczynają się przy innych meczach. Nabywca praw może je zakodować i sprzedawać np. w systemie pay-per-view. Tak zrobił Polsat jesienią 2012 roku, sprzedając mecze reprezentacji Polski z Czarnogórą i Mołdawią, których TVP wtedy nie kupiła. Został w związku z tym ukarany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie za to, że sprzedawał, ale za to, że wraz z innymi nadawcami dopuścił się zmowy cenowej. Telewizja publiczna transmisji w swoim kanale TVP Sport nigdy nie kodowała.
Prawa do meczów eliminacyjnych Euro we Francji i mundialu w Rosji sprzedaje firma CAA Eleven, utworzona w czerwcu 2012 przez UEFA, głównie w tym celu. Podobno zapłaciła UEFA 1 mld 250 mln euro, które zamierza odzyskać (i jeszcze zarobić) na sprzedaży praw tylko do Euro 2016.