Korespondencja z Austrii
W tym roku Kubica będzie walczył w mistrzostwach świata, w królewskiej kategorii WRC. Rywalizacja w tym cyklu rusza za niespełna dwa tygodnie, a Rajd Janner był najlepszą formą treningu przed wymagającymi odcinkami najstarszej rozgrywanej do dziś imprezy, czyli przed Rajdem Monte Carlo. Kubica po raz pierwszy wystartował Fordem Fiestą, w słabszej specyfikacji RRC (auta WRC nie mogą jeździć w mistrzostwach Europy), a na prawym fotelu zasiadł nowy pilot Maciej Szczepaniak – najpoważniejszy kandydat do stałej współpracy z Robertem w sezonie 2014.
– Ten rajd to jedyna okazja, żeby sprawdzić się w boju w podobnych warunkach, jakie mogą być na Monte Carlo – mówił Kubica w rozmowie z „Rz". – Cieszę się, że w nim jadę, bo okazji do nauki jest bardzo dużo. Na pewno jest to najbardziej różnorodny i zmienny rajd w całej mojej karierze. Nie jest łatwo, ale o to chodzi.
Treningowe podejście rozpoczęło się już po wygraniu odcinka kwalifikacyjnego. Kubica jako pierwszy wybierał pozycję startową do sobotniego etapu i wybrał ostatnią możliwą, czyli dwunastą. Mniej więcej taką samą będzie miał na pierwszym etapie Rajdu Monte Carlo. Później dobór opon też był podyktowany chęcią sprawdzenia jak największej liczby wariantów przed pierwszym tegorocznym startem w mistrzostwach świata.
Na trasie zabrakło co prawda śniegu, ale drogi wokół miasteczka Freistadt w północnej Austrii i tak stanowiły nie lada wyzwanie, zwłaszcza dla kierowcy, który jechał tu po raz pierwszy. – Poza śniegiem i całkowicie suchą jezdnią mieliśmy każde możliwe warunki: lód, błoto, deszcz, mgła – wyliczał polski kierowca. – Pierwszy raz w karierze jeździłem na oponach z kolcami, i to zarówno po lodzie, jak i po asfalcie. Nowy rok przyniósł wiele nowości: pierwszy start Fordem Fiestą, pierwszy raz z nowym pilotem, pierwszy raz na tych trasach. Było bardzo trudno i dużą przewagę mieli ci, którzy znają trasy. W niektórych momentach nawet nie było widać, co leży na drodze – nie mówiąc już o szybkiej jeździe.