Reklama

Słońce zaszło

Wydawało się już, że nie mają racji znawcy życia, twierdzący, iż ojciec trojga dzieci nie może być najlepszym tenisistą świata.

Publikacja: 24.01.2014 15:06

Mirosław Żukowski

Mirosław Żukowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Roger Federer zrobił dużo, by cynicy zamilkli, ale niestety niewiele znaczył w starciu z Rafaelem Nadalem. Nie będę udawał – to jest dla mnie bolesna konkluzja, choć Hiszpana szanuję za to, jak gra, i jeszcze bardziej za to, co mówi.

Zobacz zdjęcia z meczu Nadal - Federer

Ale Federer to jednak poeta rakiety, który przez lata rządził z klasą i także dzięki temu stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy sportu. W ubiegłym roku przygasł, w wielu komentarzach pojawiały się sugestie, że to koniec mistrza z Bazylei, ale on trwał przy swoim, nie wspominał o emeryturze. W Australii grał znakomicie, aż do starcia ze smokiem z Majorki. I teraz zapewne wrócą sugestie, by odszedł w chwale.

Pete Sampras po ostatnim wielkoszlemowym triumfie w US Open przez rok nie grał, a potem pożegnał się w Nowym Jorku. Trudno powiedzieć, jak długo Federer będzie trwał w złudzeniu, że może jeszcze wygrać Wielkiego Szlema, a rywalizacja o mniejszą stawkę w jego przypadku nie ma sensu. Nadal zagra w niedzielę o 14. tytuł wielkoszlemowy. Tyle razy wygrał Sampras. To, co zrobił Hiszpan, by nie być tylko branżowym fachowcem od kortów ziemnych, zasługuje na najwyższy szacunek.

Nadal udowodnił, że gracz bezkonkurencyjny na mączce Roland Garros może też zwyciężyć na trawie Wimbledonu, w Nowym Jorku i w Melbourne. Po Bjoernie Borgu wydawało się to niemożliwe. Oczywiście zmieniła się i ta mączka, i ta trawa, ale to nic w porównaniu z tym, jak musiał zmienić się Nadal. Piątkowy półfinał – wciąż jeden z najbardziej ogniskujących uwagę spektakli, jakie ma do zaoferowania zawodowy sport – oglądali z trybun: Rod Laver (on jest u siebie, stadion nosi jego imię), Pete Sampras (pierwszy raz był na meczu Nadala z Federerem) i Stefan Edberg (nowy mentor Szwajcara).

Reklama
Reklama

Lavera grającego nie widziałem, ale starsi od mnie twierdzą, że był najlepszy ze wszystkich, którzy kiedykolwiek wzięli rakietę do ręki. Stefana Edberga idącego do siatki wciąż widzę, bo to była estetyczna rozkosz zostająca w pamięci na zawsze. Pete Sampras długo wydawał się być graczem, którego perfekcji i lekkości nikt nie dorówna. Ale potem przyszedł Federer, a teraz słońce zaszło.

Roger Federer zrobił dużo, by cynicy zamilkli, ale niestety niewiele znaczył w starciu z Rafaelem Nadalem. Nie będę udawał – to jest dla mnie bolesna konkluzja, choć Hiszpana szanuję za to, jak gra, i jeszcze bardziej za to, co mówi.

Zobacz zdjęcia z meczu Nadal - Federer

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Sport
Nie żyje Felix Baumgartner, legenda sportów ekstremalnych
Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Reklama
Reklama