Dublet na upalnym torze Sepang był pierwszym takim osiągnięciem Mercedesa od Grand Prix Włoch 1955. Po tamtym wyścigu niemiecka firma wycofała się na wiele lat z Formuły 1 i wróciła w roli fabrycznego zespołu w 2010 roku – mając w składzie Rosberga i ściągniętego z emerytury Michaela Schumachera.
Rok temu siedmiokrotnego mistrza świata zastąpił Hamilton, który teraz ma na boku swojego samochodu naklejone hasło wspierające „Schumiego", wciąż leżącego w śpiączce po grudniowym wypadku na nartach.
Hamilton w niedzielę nie miał sobie równych: wygrał opóźnione z powodu deszczu kwalifikacje i w drodze po pierwszy w karierze triumf na tym torze uzyskał też najlepszy czas okrążenia. Częściowo powetował sobie straty sprzed dwóch tygodni, kiedy na ulicznym torze w Melbourne przejechał ledwie parę okrążeń i zjechał do garażu z przerywającym silnikiem. Okazało się, że przyczyna była banalna: solidnej zdobyczy punktowej pozbawił Hamiltona przepalony kawałek izolacji wokół świecy zapłonowej.
Teraz Mercedes obawiał się przede wszystkim o temperaturę: asfalt na torze nagrzany był do 50 stopni, a „srebrne strzały" miały w poprzednich latach kłopoty z oponami w takich warunkach.
W tym swojej szansy upatrywał Sebastian Vettel, który w kwalifikacjach przedzielił duet Mercedesa. Okazało się jednak, że tegoroczne auto Hamiltona i Rosberga spisuje się doskonale w każdych warunkach i obrońcy tytułu pozostała trzecia lokata. – Są piekielnie szybcy, a my musimy się bardziej postarać – skwitował kierowca Red Bulla, który i tak powinien się cieszyć z takiego wyniku. Jeszcze miesiąc temu jego ekipa miała gigantyczne problemy, a przed dwoma tygodniami w Australii Vettel zakończył jazdę już po kilku okrążeniach.