Karolina Kowalska i Jakub Gregorowicz ?z Berlina
W niedzielę komentatorzy sportowi ćwiczyli wymowę nazwiska „Czerniak", a Francuzi pytali zwycięzcę kraulowego sprintu na 50 m Florenta Manaudou (21.32, rekord mistrzostw), czy obawia się nowego konkurenta z Polski.
Czerniak, który dzień wcześniej, po złotym medalu na 100 m motylkiem, założył się ze swoim trenerem, że pobije jego ośmioletni rekord Polski, zrobił wszystko, by popłynąć poniżej 21.88. – Schowałem głowę, zacisnąłem zęby i bez oddechu popłynąłem do ściany. Rekordu Bartka Kizierowskiego nie pobiłem, ale go wyrównałem. I przy okazji zdobyłem srebro – mówił po wyścigu podwójny medalista mistrzostw Europy.
W sobotę 25-letni puławianin awansował do finału na 50 m kraulem niespełna kwadrans po tym, gdy wywalczył pierwsze od 13 lat złoto na 100 m motylkiem (poprzednie zdobył jego idol Rafał Szukała). – Płynąłem w niesamowitej euforii, na adrenalinie. Padliśmy sobie z Bartkiem w ramiona, w oczach mieliśmy łzy. Ten medal to efekt wielu wyrzeczeń – mówił Czerniak. Kizierowski przyznał w rozmowie z „Rz", że cieszy się z tych medali prawie jak z własnych: – Może dlatego, że nasza relacja to coś więcej niż współpraca trener–zawodnik. Konrad dorastał na moich oczach i jako człowiek, i jako zawodnik. Widzę, jak ciężko pracuje na treningach i uważam, że pod wieloma względami jest ode mnie lepszy.
Czerniak jest mocno związany z rodzicami i siostrą, którzy jeżdżą za nim na każde zawody. – Już 20 lat żyjemy tym jego pływaniem i ono stało się także naszą pasją. On mówi, że nasze wsparcie mu pomaga, a my chcemy przy nim być – mówi mama pływaka Barbara Czerniak. Mistrzostwa Polski zaliczają obowiązkowo, zawody międzynarodowe w miarę możliwości. – Teraz, kiedy walczy o medale na całym świecie, nie zawsze możemy pozwolić sobie na wyjazdy – dodaje.