Piątek był dniem kilku ważnych rozstrzygnięć. Po pierwsze – mniej więcej połowa grających musiała się pożegnać z 15. polską edycją turnieju World Golfers Championship. Nielubiane golfowe słowo „cut", czyli cięcie stawki po dwóch rundach, musiało paść. Zasada była prosta, choć dla niektórych bezwzględna: w ostatniej rundzie gra 50 procent uczestników w każdej kategorii handicapowej, nie mniej, niż dziesięciu.
Skutki cięcia były takie, że w sobotę o główne nagrody WGC walczyć będą jeszcze 94 osoby. Walka o te miejsca była niezwykle zacięta, także nerwowa, bo dla większości amatorów ciężar utrzymania dobrego wyniku po pierwszej rundzie jest zwykle większy, niż atak z dalszego miejsca. Dlatego nie wszyscy liderzy utrzymali zaszczytne miejsca, choć zdecydowana większość awansowała do finałowej rundy.
Niewątpliwie było trudniej, wyniki były nieco wyższe, ale też warunki gry stały się większym wyzwaniem, gdy do zmiany położenia flag doszedł jeszcze popołudniowy deszcz. Mimo wszystko męskich i kobiecych łez nie widziano, rezygnacji w trakcie walki znów było niewiele.
W piątek, po dwóch rundach, zakończył się już turniej Diners Club Trophy (wyłącznie dla posiadaczy stosownych kart kredytowych), którego stawką były m. in. miejsca w finale światowym tych rozgrywek, czyli w turnieju Diners Club International Pro-Am Classic – od 2 do 6 listopada w Abu Dhabi. W kategorii netto zwyciężył Grzegorz Łuczak, w kategorii brutto Jan Piętka – oni stanowić będą trzon reprezentacji Polski amatorów na finał światowy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Miejsce dla zawodowca dostał z woli sponsora Maksymilian Sałuda, pracujący w Binowie jeden z najlepszych polskich pro (obecnie trzeci w klasyfikacji Order of Merit 2014, jeszcze przed bliskim finałem krajowego cyklu turniejów dla profesjonalistów). Mistrzem w kategorii Diners Club Trophy Celebrities został (i także zdobył bilet do Abu Dhabi) Mariusz Czerkawski, za nim był Mikołaj Grabowski, trzecie miejsce zajął Mateusz Kusznierewicz.