– Nie ogarniam tego. Nadal do mnie nie dociera, co się stało – stwierdził po zawodach Zmarzlik.
W Grand Prix Polski wychowanek Stali Gorzów wziął udział dzięki dzikiej karcie. Miał nabierać doświadczenia, podpatrywać doświadczonych kolegów. Dwa lata temu w rundzie GP rozgrywanej w Gorzowie zajął wprawdzie trzecie miejsce, ale chyba mało kto oczekiwał, że Zmarzlikowi ponownie uda się stanąć na podium.
Młody zawodnik udowodnił jednak, że na swoim torze, przed własną publicznością potrafi wygrywać z najlepszymi. W sobotę żużlowcowi Stali udawało się absolutnie wszystko. Na startach nie miał sobie równych, motocykle nie sprawiały niemiłych niespodzianek i omijały go wypadki, których w Gorzowie niestety nie brakowało.
To wszystko sprawiło, że Zmarzlik bez trudności awansował do finału. Cały czas powtarzał sobie, że nic nie musi. Jadąc bez presji w ostatnim biegu wyprzedził klubowych kolegów – Mateja Zagara i Krzysztofa Kasprzaka i sprawił największą niespodziankę tego sezonu. Zapisał się też w historii cyklu GP. Został najmłodszym zwycięzcą rundy mistrzostw świata. W sobotę miał 19 lat i 140 dni.
– Jestem w Polsce, więc będę mówił po polsku: dziękuję wam wszystkim! – krzyknął tuż przed dekoracją, zapytany przez przedstawiciela brytyjskiej firmy BSI o wrażenia po zawodach.