Jak słusznie podkreśla Andrzej Strejlau, piłka nożna wszędzie jest taka sama. Różnica polega tylko na tym, że w trzeciej lidze gra się wolniej. Ten pogląd traci sens, kiedy na boisku pojawia się ktoś taki jak Leo Messi czy Cristiano Ronaldo. W Polsce nam to nie grozi, możemy więc skupić się na grze zespołowej.
W spotkaniu Legii z Lechem widać było, że obydwaj trenerzy dobrze się przygotowali. Dla Macieja Skorży powrót na Łazienkowską, którą opuścił w poczuciu porażki, był wyjątkowo ważny i początkowo to on był górą. Henning Berg nie powinien mieć przed meczem tego rodzaju stanów emocjonalnych. Myślał o tym, aby pokonać przeciwnika, z którym Legię łączą i dzielą szczególne relacje. Właśnie Maciej Wandzel, do niedawna prominentny działacz Lecha, został udziałowcem klubu z Łazienkowskiej, a kibice ubliżają sobie jak zawsze. Legia atakowała, a Lech strzelił do przerwy dwie bramki.
Pościg mistrzów Polski był godny podziwu. Tomasz Brzyski strzelił najładniejszą bramkę w tym sezonie na boiskach ekstraklasy, dając sygnał do jeszcze intensywniejszych ataków. Potem podał w pole karne tak, że Dossa Junior nie mógł nie zdobyć wyrównującego gola. Jeden z najsłabszych zawodników Legii w tym sezonie stał się jej bohaterem. To jest cała piłka.
Skorża i Berg mają zwyczaj oglądania gry, stojąc obok swoich ławek. Czasami reagują gwałtownie, ale nigdy nie przekraczają granicy, wyznaczanej przez niewidoczne normy kulturowe. Oni reagują na to, co dzieje się na boisku, a ta reakcja na ogół pomaga zawodnikom. Dzień wcześniej byłem na dobrym trzecioligowym meczu Polonia – Omega Kleszczów. Goście zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, ale grali bardzo ładnie i mądrze. Zwyciężyli 3:2, a decydującego gola strzelili niemal z połowy boiska. Stadiony świata, a nie trzecia liga. Trener Polonii spał na ławce, a pierwszy raz podniósł się z niej w 85. minucie, czyli pół godziny za późno.
Kibice na Konwiktorskiej nie słyną z porywczego charakteru, ale tego było im za wiele. Zwyzywali trenera od ostatnich, piłkarzom też się dostało, dwóch z nich nie wytrzymało i po meczu przeskoczyło na trybunę do krewkich kibiców. Wszystko to w rytm warszawskich piosenek w wykonaniu Mieczysława Fogga i Jaremy Stępowskiego. Polonia, która pod względem kulturowym stanowiła przez lata przeciwieństwo Legii, właśnie się do niej zbliżyła. Trener powinien pierwszy bić się w piersi, bo to on sprowokował tę sytuację tym, że nic nie robił i przyczynił się do porażki.