Na ten moment kibice z Gorzowa czekali 31 lat. Stal po raz ostatni cieszyła się z tytułu najlepszego polskiego zespołu w 1983 roku. Potem kilka razy była blisko złotego medalu, występowała w finałach, kończyła sezony w czołówce, ale wciąż czegoś brakowało. Tym razem nie zabrakło niczego.
Na drodze Stali do mistrzostwa stanął najbardziej utytułowany polski klub - Fogo Unia Leszno (13 złotych medali). W pierwszym meczu finałowym Unia wygrała 46:44 i mogła jeszcze marzyć o kolejnym tytule. Ale w rewanżu w Gorzowie dość szybko stało się jasne, że marzenia nie zawsze się spełniają.
Drugie spotkanie finałowe musiało spełnić oczekiwania nawet najbardziej wytrawnych sympatyków żużla. Walka od startu do końca czwartego okrążenia - tak wyglądał niemal każdy wyścig. I chociaż Stal dosyć szybko wyszła na wysokie prowadzenie (już po czterech wyścigach prowadziła dziesięcioma punktami), emocji nie brakowało do samego końca.
Stal Gorzów mogła cieszyć się z mistrzostwa po 12. biegu. Matej Zagar wyprzedził Piotra Pawlickiego i Grzegorza Zengotę, z którym do ostatnich metrów walczył junior gospodarzy Adrian Cyfer. Wyścig zakończył się remisem 3:3, a trybuny stadionu im. Edwarda Jancarza niemal nie eksplodowały z radości. Stało się, jasne, że Stal Gorzów ósmy raz w historii została drużynowym mistrzem Polski.
Potem zawodnicy gospodarzy już chyba myśleli o świętowaniu, bo w obu biegach nominowanych przegrali 1:5. Ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Stal zwyciężyła 49:41.