Reklama

Było Wembley, jest Warszawa - rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem

Prezes PZPN ocenia mecz z Niemcami i sugeruje, ?by piłkarze przed spotkaniem ?ze Szkocją nie biegali ?po telewizyjnych studiach.

Publikacja: 12.10.2014 22:21

Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Mógł pan spać po takim meczu?

Zbigniew Boniek:

Spokojnie. A w niedzielę rano poszedłem z żoną do kina na film o Zbigniewie Relidze. Dwie godziny napięcia, wspaniale się oglądało.

A mecz?

Pokonaliśmy mistrzów świata, więc zrobiliśmy coś, co nie udało się ani mojemu pokoleniu, ani wcześniejszym. Ja już nie gram w piłkę prawie 30 lat. Arkadiusza Milika nie było jeszcze na świecie, kiedy kończyłem karierę, a Sebastiana Mili, kiedy wbijałem Niemcom bramkę w meczu we Frankfurcie. I teraz to oni strzelili swoje gole, są nową generacją i to ich się będzie wspominać.

Reklama
Reklama

Ja też nie szukam dziury w całym, chociaż w pierwszej połowie byłem pełen obaw...

Punktem odniesienia dla pańskich i moich czasów był mecz na Wembley. Coś w rodzaju obrony Częstochowy. Ja uważam, że z Niemcami graliśmy lepiej, choćby dlatego, że niezależnie od tego, ile strzałów obronił Wojciech Szczęsny, oni nie mieli tylu klarownych sytuacji, co Anglicy w tamtym meczu sprzed 40 lat. I teraz będzie się mówiło o meczu w Warszawie, a nie o Wembley.

Pokora jest wskazana, Szkocja już z nami wygrała na Stadionie Narodowym

Przekreślamy dawnych bohaterów?

Nigdy w życiu. Mam ogromny szacunek do historii i tych, którzy ją tworzyli. Ale czas nie stoi w miejscu. Piłka się zmienia. Pamiętając o Deynie czy Bońku, myślmy o tym, że młodzi piłkarze mają ambicje pójść jeszcze dalej. I właśnie zrobili to w Warszawie. Co oczywiście nie oznacza, że od razu powinniśmy czuć się mocni.

Ale pokonanie mistrza świata może się zdarzyć większości polskich zawodników tylko raz w życiu.

Reklama
Reklama

Taki mecz powinien dać im pozytywnego kopa. Ale trenerom i zawodnikom trudno panować nad porażką, ale nad zwycięstwem jeszcze trudniej. Jeszcze latamy nisko, chociaż mamy coraz lepsze widoki. Kiedy powiedziałem, że tę reprezentację można porównać do najlepszych z naszej przeszłości, to wiele osób się ze mnie śmiało. No to oni pokazali, jakie mają możliwości.

Czy to pan wydał piłkarzom i trenerom zakaz kontaktowania się z prasą?

Nic podobnego. Ale uważam, że po takim meczu ci, którzy zapracowali na historyczne zwycięstwo, nie powinni biegać po studiach telewizyjnych i radiowych, tylko przygotowywać się do spotkania ze Szkocją. Oni swoje zadanie wykonali, a czeka ich następne. Wiem, że telefony piłkarzy rozgrzane są do czerwoności, i wierzę, że nie ulegną oni presji. Rozumiemy pracę mediów, ale my nie tworzymy waszych programów, tylko mamy swoją robotę do wykonania. Nie chcę, żeby się okazało, że we wtorek wieczorem już nie jesteśmy bohaterami.

To chyba niemożliwe.

Pokora jest wskazana. Tym bardziej że Szkocja już raz z nami wygrała na Stadionie Narodowym. To będzie ciężka walka. Oni będą mieć przewagę psychiczną związaną z tamtym meczem, a nas powinien ponieść sukces sobotni. Nie możemy sobie pozwolić na stratę. Jeśli pokonamy Szkotów, będzie można powiedzieć, że awans do finałów ME jest bliski.

— rozmawiał Stefan Szczepłek

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama