Porównanie Super Bowl do narodowego święta USA nie jest odkryciem Ameryki. Mecz o mistrzostwo NFL ogląda tam ponad sto milionów ludzi. Emisja półminutowej reklamówki kosztuje 4,5 mln dolarów. W przerwie koncertują gwiazdy przez wielkie G. W tym roku Super Sunday – jak określa się ów dzień – wypada 1 lutego.
Tak jest w futbolu amerykańskim. Polski wygląda nieco inaczej, ale trudno się dziwić – pojawił się dopiero pod koniec lat 90. XX wieku – sto lat po tym, jak ukształtował się w USA. Na początku tej historii jest przysłana ze Stanów owalna piłka i zabawy kilku kolegów w parku. Fascynacja dyscypliną przybiera na sile, bo w 1999 roku powstaje pierwszy w Polsce klub futbolu amerykańskiego - Warsaw Eagles. To krok numer jeden. Później jest wyprawa po sprzęt do Niemiec, pierwsze nieoficjalne mecze, formalności... Lata mijają, kroki nabierają tempa i wreszcie, staraniem zespołów z Warszawy, Gdyni, Poznania i Wrocławia, powstaje Polska Liga Futbolu Amerykańskiego.
- Najważniejszą datą w naszej historii jest 8 października 2006 roku, kiedy drużyny Warsaw Eagles i 1. KFA Fireballs Wielkopolska zmierzyły się w pierwszym ligowym meczu. W tamtym historycznym spotkaniu triumfowali Eagles, 66:6 – wspomina Marcin Łojewski, dyrektor ds. rozwoju i nowych klubów PLFA. To oznacza, że nadchodząca edycja krajowych rozgrywek będzie dziesiątą. Polakom wciąż daleko do europejskiej czołówki, jednak w ciągu dekady udało się osiągnąć wiele. - Potrzeba jeszcze paru lat, byśmy mogli rywalizować z Europą jak równy z równym. Mimo to zawodnicy z Polski grywają już w drużynach pierwszej ligi niemieckiej, więc nie ma mowy o przepaści – wyjaśnia Jacek Śledziński, generalny menedżer klubu Warsaw Eagles. - Za to jeśli chodzi o poziom organizacyjny ligi, jesteśmy w ścisłej czołówce. Finał ligi w 2012 r. rozegrany na Stadionie Narodowym oraz mecz Europa – Ameryka oglądało grubo ponad 20 tysięcy widzów, a oba wydarzenia pokazały duże ogólnopolskie telewizje. PLFA to dziś trzy poziomy rozgrywek seniorów, do tego liga juniorów oraz drużyn 8-osobowych (w typowej grze każdy z zespołów wystawia 11 zawodników). - Szacujemy, że wszystkie te odmiany gromadzą około pięciu tysięcy grających – ocenia Marcin Łojewski.
Do rozgrywek w sezonie 2015 zgłosiło się blisko 90 drużyn, do tego dochodzą kluby „uśpione", czy tworzące się, które nie są jeszcze w stanie uczestniczyć w lidze. Wychodzi, że w kraju jest około 100 zespołów. Pieniądze na ich działalność pochodzą ze składek członkowskich, od urzędów miast, sponsorów, albo, tak jak w przypadku Warsaw Eagles, od właściciela.
Nasz człowiek w centrali
Każdy z pięciu tysięcy polskich graczy śledzi wyczyny tego jednego, w USA. Początki futbolu amerykańskiego w Polsce zbiegły się z rozwojem kariery Sebastiana Janikowskiego – jedynego obecnie (ale nie pierwszego w historii) Polaka w NFL. 3 września 2000 roku – to kolejna ważna data – futbol amerykański przebił się do polskich wiadomości sportowych. Urodzony w Wałbrzychu młody piłkarz, imigrant, zadebiutował w barwach zespołu Oakland Raiders. Przepustkę z boiska piłkarskiego na futbolowe (które jest nieco węższe) zapewniło mu niebywale silne kopnięcie. Dziś o klasie polskiego kopacza świadczą kolejne sezony spędzone w Oakland, przydomki: Lightning Feet, Polish Cannon, Polish Hammer oraz 19 mln dolarów za ostatni 5-letni kontrakt. Mamy swojego człowieka na futbolowym olimpie. Zdaniem Śledzińskiego kolejny Polak w NFL jest kwestią czasu, bo liga, wzorem NBA, otwiera się na Europę. - Zawodnicy grający dziś w polskich klubach zaczynali przygodę z futbolem w wieku 16-17 lat, teraz rekrutujemy nawet 12-latków. Istnieje szansa, że któryś wyjedzie na studia do USA, a wiadomo, że najprostsza droga do NFL wiedzie przez amerykański college – dodaje menedżer Eagles. Jest o co walczyć - roczne przychody biznesu o nazwie NFL sięgają 10 mld dolarów. Ale – jak mówi przedstawiciel PLFA – wujkowie z Ameryki nie przysyłają paczek.