IAAF dopuściła do startu 19 lekkoatletek i lekkoatletów rosyjskich pod flagą neutralną. W tej grupie zatwierdzonej przez specjalny panel jest m.in. mistrzyni sprzed dwóch lat w skoku wzwyż Maria Lasitskene (dawniej Kuczina), która w tym roku skoczyła już 2,06; jest mistrz z Pekinu na 110 m ppł. Siergiej Szubenkow, a także młociarze Siergiej Litwinow i Walery Pronkin, skoczkowie wzwyż Ilia Iwaniuk i Danil Łysenko, tyczkarka Aliona Lutkowska, młociarka Sofia Pałkina, chodziarz Władysław Sarajkin i biegaczka na 3000 m z przeszkodami Jekaterina Sokolenko.
Działacze IAAF odrzucili ponad 50 aplikacji rosyjskich sportowców o prawo startu w Londynie, nazwisk nie ujawnili. Rune Andersen, szef komisji badający przypadek masowego rosyjskiego dopingu w lekkoatletyce, powiedział, że w pełni Rosja wróci na światowe stadiony dopiero wtedy, gdy wypełni wszystkie warunki postawione przez federację.
– Główny problem to brak testów antydopingowych. Rosyjska Agencja Antydopingowa nadal nie spełnia norm kodeksu Światowej Agencji. Przed utratą akredytacji laboratorium moskiewskie wykonywało 18–19 tys. testów rocznie, teraz wykonuje kilka tysięcy. Pracujemy z Rosjanami nad zmianą kultury sportowej. Muszą spowodować, by zdyskwalifikowani trenerzy przestali pracować ze sportowcami, do tego też nie doszło – mówił Andersen, norweski ekspert antydopingowy.
Minister sportu Rosji Paweł Kołobkow oświadczył, że choć jego rodacy nie usłyszą w razie zwycięstwa własnego hymnu, to ojczyzna zadba o nich, przekazując stosownie do zasług zwyczajowe premie. Działacze IAAF odpowiedzieli w e-mailu do uczestników: „Wszyscy lekkoatleci mają prawo zarabiać pieniądze na startach tak długo, jak długo wypłaty nie łamią reguł uczciwości".
Kij i marchewka
Nikt rozsądny nie powie, że wykluczenie Rosji spowoduje, że mistrzostwa w Londynie pozostaną poza antydopingowymi podejrzeniami, ale powołana przez IAAF jednostka kontrolna – Athletics Integrity Unit (AIU) – ma znacznie ograniczyć możliwości oszustwa.
Tuż przed mistrzostwami kontrolerzy AIU wykonali 600 testów krwi, tyle samo testów moczu będzie zrobione podczas zawodów na Stadionie Olimpijskim. To o 205 mniej niż dwa lata temu zrobiono w Pekinie, lecz szef AIU David Howman z Nowej Zelandii twierdzi, że nowy program antydopingowy IAAF jest bardziej efektywny od poprzednich.