Marco Bonitta po pierwszych setach sobotniego meczu Polski z Serbią tryskał humorem – nie wiedział, co go czeka.
Trener Zoran Terzić wystawił do tego spotkania rezerwowe. Z pierwszego składu grały tylko Jovana Brakocević i Natasa Krsmanović oraz libero Suzana Cebić. Czasami na zmiany pojawiała się rozgrywająca Maja Ognjenović.
Katarzyna Skowrońska-Dolata (21 punktów w meczu), pytana, dlaczego nastąpiła zapaść, gdy zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki, powiedziała krótko: – Straciłyśmy koncentrację. Ktoś z tyłu szepnął, że awans mamy w kieszeni, próbowałam protestować, ale nikt nie słuchał.
Kiedy Serbki wygrały trzeciego seta 25:18, w niepamięć poszły początkowe sukcesy. Teraz Terzić uśmiechał się częściej, a Bonitta zrozumiał, że będą kłopoty.
I były. Prawie dwumetrowa Brakocević zdobywała najważniejsze punkty, w tym ostatni doprowadzający do tie-breaku, który decydował nie tylko o losach spotkania.