Trener polskiego zespołu Daniel Castellani uważa, że Kuba ma potencjał nie mniejszy niż Brazylia i będzie kandydatem do medalu na tegorocznych mistrzostwach świata.
Ale Kubie brakuje doświadczenia, bo bez przerwy ktoś ucieka i osłabia drużynę. Gdyby trener Orlando Samuels mógł powołać tych, którzy grają w Europie, miałby jeszcze silniejszy zespół. Uciekinierzy nie mają jednak prawa powrotu na Kubę i gry w reprezentacji. Dwa tygodnie temu w Hawanie Polacy przegrali 2:3 i wygrali 3:0.
Na Kubie nie mogli zagrać Paweł Zagumny, Daniel Pliński i Michał Bąkiewicz, teraz będą w składzie. Zabraknie natomiast Mariusza Wlazłego, bo Castellani uznał, że trzeba wyleczyć drobne dolegliwości łokcia. Nie będzie też Michała Winiarskiego, który zmaga się z kolejną kontuzją. Wszystko wskazuje na to, że Polacy rozpoczną sobotni mecz w Atlas Arenie w składzie: Zagumny, Jakub Jarosz, Pliński, Marcin Możdżonek, Bartosz Kurek, Michał Ruciak, Piotr Gacek.
Kubańczycy słyną z zabójczego ataku i serwisu, ale w Hawanie Polacy pokazali im, że potrafią te bomby blokować i skutecznie odbierać. Najgroźniejsi zawodnicy w kadrze Samuelsa to środkowy Robertlandy Simon, atakujący Fernando Hernandez i dwóch przyjmujących – Joandry Leal i Wilfredo Leon. Ten ostatni ma zaledwie 17 lat i sprawność, z którą trzeba się urodzić, w meczach z Polską jednak nie zaimponował.
W finale Ligi Światowej (21 – 25 lipca) zagrają zwycięzcy czterech grup, najlepsza drużyna z drugiego miejsca i gospodarz (Argentyna). Polska na razie jest trzecia w grupie D i każda porażka eliminuje ją z występu w Cordobie. A po trudnych meczach z Kubą będą jeszcze dwa spotkania z Niemcami w Katowicach, które zakończą grupową rywalizację.