Przed finałem Bernardo Rezende, trener najlepszej drużyny ostatnich lat mówił: - Z Rosją musimy zagrać z głową, bez błędów, jeszcze lepiej niż w zwycięskim półfinale z Kubą.
Wiedział, że nie będzie to łatwe. Kontuzji doznał przecież mierzący 212 cm pierwszy atakujący Leandro Vissotto, nie mógł liczyć na Gibę dalekiego od wielkiej formy, w domu został najlepszy libero świata Sergio dopiero wracający do zdrowia po operacji.
Ale Brazylia, to nie tylko stare gwiazdy, takie jak znakomicie grający w Cordobie Murilo Endres (MVP turnieju), czy Dante Amaral, najskuteczniejszy w finale (18 pkt). Kiedy słabiej rozgrywa Bruno Rezende, syn trenera, ten może liczyć na Marlona, który mecz z Rosją rozpoczął i skończył w pierwszej szóstce. Theo (18 pkt) udanie zastąpił Vissotto, a Mario został wybrany najlepszym libero, więc brak Sergio nie był odczuwalny. Tak jest na każdej pozycji, dlatego Brazylia wygrała Ligę Światową po raz dziewiąty, co też jest rekordem świata.
Pierwsze dwa sety wygrane przez canarinhos po 25:22 nie zapowiadały zaciętej walki w dalszej fazie. Brazylijczycy skutecznie rozmontowali rosyjski blok wytrącając rywalom z ręki najgroźniejszą broń. Dmitrij Muserski (215 cm) i Aleksander Wołkow (210 cm) byli bezradni jak dzieci, niewiele zmieniało wprowadzanie innej wieży, Aleksieja Kazakowa (217 cm). Rosjanie grali osłabieni brakiem kontuzjowanego przyjmującego Tarasa Chtieja, na szczęście włoski trener Daniele Bagnoli mógł skorzystać z usług Jurija Bierieżki, też odczuwającego skutki wcześniejszego urazu. O tym jak zmienna jest współczesna siatkówka na tym poziomie pokazał set trzeci przegrany przez Brazylię 16:25.
Blok Rosjan znów przypominał solidną ścianę, skuteczność w ataku odzyskał Muserski, największe objawienie tego turnieju. I kto wie jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby zespół Bagnolego nie zmarnował prowadzenia 20:16 w czwartej partii. Kilka kapitalnych zagrać Dantego i błędy rosyjskich siatkarzy przesądziły o sukcesie najbardziej utytułowanej drużyny ostatniej dekady. Ostatni punkt podarował Brazylii Dmitrij Krasikow zastępujący Chtieja serwując przy stanie 23:24 w aut. Później był już tylko festiwal radości zwycięzców, którzy odebrali czek na milion dolarów.