Argentyński trener polskich siatkarzy po przegranych mistrzostwach świata we Włoszech poleciał na krótki urlop do ojczyzny. Urlop się kończy, w poniedziałek trener ma się spotkać z wydziałem wyszkolenia Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Dzień później będą z nim rozmawiać członkowie prezydium PZPS. I wtedy rozstrzygną się losy trenera, który przed rokiem był bohaterem, gdy Polacy wracali z Izmiru ze złotym medalem mistrzostw Europy, a teraz jest wielkim przegranym.
Głosowanie w sprawie trenera ma się odbyć 25 października. Będzie jawne, z udziałem wszystkich 23 członków zarządu, ale trudno wyobrazić sobie sytuację, że będą oni mieli inne zdanie niż prezydium. Na razie wśród najważniejszych osób w związku nie ma jednomyślności. Jedni są gotowi dać Argentyńczykowi szansę, inni uważają, że Castellani nie wypełnił zobowiązań zawartych w kontrakcie i powinien odejść.
W kontrakcie jest podobno napisane, że polski zespół miał być minimum czwarty na mistrzostwach we Włoszech. Miejsce 13. – 18. automatycznie przesądza o losach trenera – tak uważa między innymi sekretarz generalny PZPS Jerzy Adamski.
Prezes Mirosław Przedpełski twierdzi, że gotów byłby dać jeszcze szansę Castellaniemu, bo to przyzwoity człowiek i bardzo dobry trener, ale oczekuje, że Argentyńczyk postara się go przekonać do swojej wizji przyszłości. – Chciałbym się dowiedzieć, co się stało w Ankonie i co trzeba zrobić, by taka sytuacja więcej się nie powtórzyła – mówi prezes, który przebywa w Lublanie, na obradach kongresu Europejskiej Federacji Piłki Siatkowej.