Kiedy mistrz Polski gra z wicemistrzem, nikt nie może być obojętny. Skra chciała za wszelką cenę pokonać Jastrzębski Węgiel, chociażby dlatego, że do Bełchatowa na ten mecz przyjechał były już trener kadry Daniel Castellani. Argentyńczyk wcześniej prowadził do kolejnych tytułów Skrę, więc nic dziwnego, że publiczność przyjęła go po królewsku.
Sam mecz w początkowej fazie był nierówny i pełen błędów z obu stron. W pierwszym secie Skra rozbiła Jastrzębie, w drugim było odwrotnie. Najwięcej emocji było jak zwykle w tie-breaku, ale do niespodzianki nie doszło. Kilka efektownych ataków Mariusza Wlazłego, mądre zagrania Daniela Plińskiego i spryt Miguela Angela Falaski w ostatniej akcji zrobiły swoje. Skra wygrała piątego seta 15:13 i prezes mistrzów Konrad Piechocki mógł rzucić się w objęcia Castellaniego.
W stolicy na Torwarze takich wzruszeń nie było, ale trener Politechniki Radosław Panas ma nie mniejsze powody do radości niż ci, którzy cieszyli się w Bełchatowie. Jego zespół odniósł drugie zwycięstwo, tym razem z Resovią, która ma budżet równie imponujący jak Skra.
Klub z Rzeszowa kupił w tym sezonie kilka asów na czele z Niemcem Georgiem Grozerem i Włochem Matejem Cernicem, ma też mistrza olimpijskiego z Pekinu Amerykanina Ryana Millara i młodego włoskiego rozgrywającego z polskim paszportem Michała Baranowicza.
Na Politechnikę to jednak nie wystarczyło. W dużej mierze dlatego, że Panas ma kogoś takiego jak Michał Kubiak, niewysokiego przyjmującego, który potrafi serwować, przyjmować, atakować i myśleć. To on został MVP tego spotkania, a nowy trener reprezentacji powinien jak najszybciej powołać go do kadry. Kubiaka dzielnie wspomagał 34-letni kapitan Robert Prygiel i kubański rozgrywający Michael Salas. Dzięki nim wielokrotnie bogatsza Resovia nie miała w tie-breaku zbyt wiele do powiedzenia.