Jerzy Matlak mówił przed tym spotkaniem, że polskie siatkarki chcą ładnie pożegnać się z turniejem i zająć 9. miejsce. Pierwszy krok już zrobiły - wygrywając z Holandią. Teraz muszą tylko pokonać Chinki, z którymi przegrały w drugiej fazie grupowej. Trzecia drużyna igrzysk w Pekinie okazała się bowiem lepsza od Kubanek.
Rywalizacja o miejsca 9-12 nie jest szczytem marzeń Polek, ale trzeba pamiętać, że 40 punktów w rankingu FIVB, jakie otrzyma najlepszy zespół w tej grupie może mieć duże znaczenie, gdy przyjdzie walczyć o prawo startu w igrzyskach olimpijskich w Londynie (2012). Złote medale mistrzostw Europy Światowa Federacja Piłki Siatkowej nagradza 30 punktami, więc o 9. miejsce w Japonii naprawdę warto się bić do końca.
Mecz Polska - Holandia mógł trwać znacznie krócej i skończyć się szybkim zwycięstwem drużyny Jerzego Matlaka, ale nasze siatkarki raz jeszcze pokazały, że na tych mistrzostwach specjalizują się w horrorach. W pierwszym secie prowadziły 16:12, by po serii błędów przegrać 24:26. W całym meczu Polki i Holenderki popełniły po 30 błędów własnych, co wiele mówi o jakości tego widowiska.
Na szczęście Matlak ma w Japonii Małgorzatę Glinkę, która raz jeszcze pokazała wielką klasę i pomogła wygrać ważne spotkanie. Zapytana po meczu, czy nie męczy jej przestawianie z ataku na przyjęcie i na odwrót w każdym meczu, tylko się uśmiechnęła i odpowiedziała, że zdążyła do tego przywyknąć i już tych zmian nie zauważa. Najbardziej cieszy ją, że wciąż ma ochotę do gry i to, że wróciła do wielkiej siatkówki po dwuletniej przerwie.
Glinka zdobyła w tym spotkaniu 21 punktów, najwięcej w naszym zespole, dobrze też zagrała w obronie. 15 punktów na swoim koncie zapisała środkowa, Agnieszka Bednarek Kasza (w tym 5 bloków), 12 Anna Werblińska, tym razem nie tak skuteczna, jak wcześniej.