Skra jedzie do Rumunii i zmierzy się z Rematem Zalau, a Jastrzębski Węgiel zagra u siebie z czwartą drużyną ostatniego Final Four, słoweńskim Volleyem Bled.
Dla Skry to już szósty start w LM. Dwa razy wielokrotni mistrzowie Polski kończyli te rozgrywki na trzecim miejscu, ale warto pamiętać, że tylko wtedy, gdy Final Four rozgrywany był w Polsce, konkretnie w Łodzi.
Tym razem jednak Skrę czeka wyjątkowo trudne zadanie, bo w grupie D spotkali się potentaci. Oprócz drużyny z Bełchatowa są w niej: zwycięzca dwóch ostatnich edycji tych rozgrywek, włoski Volley Trentino i niemiecki VfB Friedrichshafen, który też wygrywał Ligę Mistrzów i jeszcze nigdy nie przegrał ze Skrą. W tym doborowym towarzystwie najsłabsi są mistrzowie Rumuni Remat Zalau. Rumuni debiutują w Lidze Mistrzów dzięki dzikiej karcie, którą otrzymali od Europejskiej Federacji Piłki Siatkowej (CEV).
Solidnych przeciwników, choć nie tak utytułowanych jak Skra, ma też Jastrzębski Węgiel. Olympiakos Pireus i Volley Bled to drużyny z dużymi aspiracjami. Grecy zawsze mieli pieniądze i dobrych zawodników, a Słoweńcy robią postępy, czego najlepszym dowodem jest udział w finałowym turnieju Ligi Mistrzów w Łodzi.
W Jastrzębiu gra teraz jeden z liderów tamtego zespołu Mitja Gasparini. – Na boisku nie będzie jednak sentymentów – mówi Słoweniec. W tej grupie chyba najmniej do powiedzenia mieć będą mistrzowie Czarnogóry Budvanska Rivijera z Budvy.