Pierwsze dwa sety nie pozostawiały złudzeń, kto jest faworytem w tej rywalizacji. Sześciokrotny mistrz Polski rozbił drużynę z Kędzierzyna-Koźla serwisem i blokiem, wygrywając 25:14 i 25:17. Siatkarze Zaksy w niczym nie przypominali zwycięzców z pierwszego meczu, zwieszali głowy w połowie setów, nie podejmując walki ze Skrą. I kiedy wydawało się, że faworyt wygra szybko i łatwo, Zaksa nagle przypomniała sobie o co gra i w trzeciej partii dyktowała warunki. W ostatniej akcji tego seta goście zablokowali Mariusza Wlazłego i po raz pierwszy podnieśli głowy wysoko.
Czwarty set był najlepszy i najbardziej emocjonujący. Krzysztof Stelmach liczył, że jego zespół doprowadzi do ti-breaka i sprawi, że Skra znajdzie się pod ścianą. Druga porażka we własnej hali i 0-2 w finałowej rywalizacji mogły się okazać zbyt ciężkim przeżyciem dla obrońców tytułu. Skra w tej partii prowadziła 22:19, ale kilka minut później setbola (23:24) miała Zaksa. Sytuację ratował Daniel Pliński, ale po chwili Wlazły atakował w aut i rywale znów mieli szansę na wygranie seta i tie-breaka. O zwycięstwie decydowały detale. Siatkarze Skry najpierw zablokowali Brazylijczyka Idiego, chwilę później z blokiem po drugiej stronie siatki poradził sobie Wlazły. Ostatni punkt podarował gospodarzom dobrze grający w tym spotkaniu atakujący Zaksy Dominik Witczak.
W środę i czwartek kolejne mecze w Kędzierzynie-Koźlu.
Finał (do 3 zwycięstw):