Rz: W jaki sposób wygraliście po raz pierwszy z Rosjanami na mistrzostwach Europy?
Krzysztof Ignaczak:
Wiedzieliśmy, że dzień wcześniej Serbia podcięła im skrzydła, że niespodziewana porażka w półfinale odcisnęła swoje piętno. To nie są ludzie ze stali, dla nich był to szok. A my też postawiliśmy trudne warunki. Na szczęście Kuba Jarosz miał swój dzień, Bartek Kurek i Michał Kubiak też świetnie radzili sobie z ich blokiem, więc mieliśmy argumenty. Do tego oni mieli problem z naszym flotem (zagrywka szybująca – przyp. j.p.), więc szanse rosły.
Jakie były założenia przed tym meczem?
Nie pozwolić im na żadnego serwisowego asa. Wpadł chyba jeden, przypadkowy, byliśmy bardzo skoncentrowani od początku do końca.