Po zwycięstwie 3:2 nad Brazylią (w secie trzecim przy prowadzeniu 2:0, Polacy mieli dwa meczbole), w drugim meczu turnieju w Toronto nasza reprezentacja przegrała 2:3 z Finami – drużyną, z którą Polacy nie potrafią sobie poradzić już od pięciu lat.
Nie udało się wygrać, choć na ławce trenerskiej u rywali zabrakło trenera Daniela Castellaniego. Argentyńczyk leciał z drużyną do Kanady, ale w Amsterdamie okazało się, że nie ma potrzebnej wizy. Szkoda, bo starcie poprzedniego selekcjonera reprezentacji Polski z jego następcą Andreą Anastasim zapowiadało się bardzo ciekawie.
Włoch po spotkaniu z Finlandią najbardziej narzekał na brak koncentracji u swoich zawodników. Nie pomogły zmiany w wyjściowym składzie (Paweł Zagumny na rozegraniu i Jakub Jarosz w ataku). Polacy myślami byli jeszcze chyba przy piątkowym zwycięstwie nad Brazylią.
To było najważniejsze dla polskiej reprezentacji wydarzenie tego weekendu. Po skutecznym ataku Jarosza z lewego skrzydła rezerwowi wbiegli na boisko, a siedząca na trybunach kanadyjska Polonia padła sobie w objęcia.
Udało się przełamać dziesięcioletnią niemoc, której dwa najbardziej znane akordy to przegrany 0:3 finał mistrzostw świata 2006 i ubiegłoroczny mecz w Pucharze Świata, gdy Polacy byli kilka piłek od zwycięstwa, a mimo to przegrali.